Rozdział 9 - Skarb odnaleziony
Jadąc skuterem za plecami Grzegorza Witkowi dłużyła się droga. Wydawało mu się, że stoją w miejscu. Chciałby jak najszybciej znaleźć się pod tabliczką z napisem „Paproć”. Wiedział jednak, że to długa droga. Tym bardziej, że jechali skuterem. Grzegorz dysponował bowiem tylko takim środkiem komunikacji, a Witek czuł, że nie potrafiłby zapanować nad kierownicą. Dlatego teraz wlekli się przez wielkopolskie drogi. Gdy dojechali na miejsce policjant prawie zeskoczył z jadącego jeszcze skutera. Zaczął przeszukiwać rów z obu stron drogi. Niestety nic, a raczej nikogo tam nie znalazł. Już chciał zrezygnować z poszukiwań. Tak naprawdę Witek myślał, że oskarżony specjalnie wskazał im jakieś miejsce, gdzie porzucili Ulę, aby dostać lżejszy wymiar kary. Wiedział, że jej nie znajdą i, że nie ma nikogo kto mógłby zaprzeczyć ich tezie. Nierealnym bowiem było, żeby przepytali całą wieś. Nie było nawet pewne, że ktoś z jej mieszkańców znalazł kobietę. Przecież mógł to być ktoś kto akurat przejeżdżał