Wysoki lot w Łodzi czyli Złap mnie jeśli potrafisz

 


Historię Franka Abagnale’a Juniora – fałszerza i oszusta, który później współpracował z FBI jako ekspert od zabezpieczeń, znamy od jakiegoś czasu. Już w 2002 roku w filmie Złap mnie jeśli potrafisz Tom Hanks próbował dopaść Leonardo DiCaprio. Parę lat później pojawiła się sceniczna wersja, która w 2023 zawitała do Teatru Muzycznego w Łodzi. Jak im poszło? I czy Frank dał się złapać?

Dla tych co nie znają tej historii Frank Junior jest synem Franka Seniora i Pauli. Frankowi wydaje się, że jego życie jest idealne. Rodzice kochają się tak samo mocno jak w dniu kiedy się poznali, a biznes ojca bardzo dobrze się rozwija. Wszystko zaczyna się walić, gdy Frank Senior zmuszony jest zamknąć firmę przez problemy ze Skarbówką, a Paula żąda rozwodu, po tym jak w jej życiu pojawia się inny mężczyzna. Frank Junior ucieka z domu zaopatrzony w plik czeków. Już za chwilę lata po całym świecie jako pilot, by za moment być lekarzem czy adwokatem. Rozdając przy tym na prawo i lewo sfałszowane przez siebie czeki. Tropem jego oszustw rusza Carl Hanratty – nieustępliwy agent FBI.

Przedstawienie zaczyna się na lotnisku w momencie kiedy FBI w końcu udaje się złapać Franka. Musical jest tak skonstruowany, że to Frank Junior jest narratorem. To on steruje scenami i pokazuje widzom tylko to co on chce. Jeżeli nie chce pokazać jakiegoś fragmentu ze swojego życia płynnie „przełącza” na sceny w FBI. Już w pierwszym songu zostajemy zapewnieni, że wszystko będzie „Jak w telewizorze”. I faktycznie dostajemy sceny niekiedy jak żywo wycięte z filmu. Chociaż niektóre, takie jak udawanie nauczyciela francuskiego przez Franka Juniora są pokazane na szybko, trochę po łebkach, tak tylko, żeby zaznaczyć, że coś takiego było.

fot. Justyna Tomczak


Już od pierwszej sceny zachwyca scenografia w wykonaniu Mariusza Napierały i Zuzanny Kabicz. Można poczuć się jak na prawdziwym lotnisku. Wspaniale wyglądają też kostiumy autorstwa Zuzanny Markiewicz. Ach te mundury 😍. Choreografia w tym spektaklu stworzona przez Jarosława Stańka i Katarzynę Zielonkę oparta jest na synchronizacji i jeżeli wszystkie trybiki pasują do siebie wychodzi coś wspaniałego od czego nie można oderwać oczu. I to zaangażowani są w nią wszyscy. Zaczynając od tancerzy poprzez zespół, na głównym aktorze kończąc.

fot. Justyna Tomczak


No właśnie skoro mowa o głównym aktorze, to rola Franka Abangale’a Juniora jest jakby stworzona dla Marcina Franca. Nie można oderwać od niego wzroku. Świetnie tańczy, genialnie śpiewa, zmienia wcielenia jak rękawiczki i w każdym z nich jest wiarygodny, aż bije od niego pewność siebie. A ostatnia, najbardziej emocjonalna piosenka „Już czas” jest wisienką na tym wspaniałym, smakowitym torcie.

Kontrastem dla wszędobylskiego, pełnego energii Franka jest jego oponent. Carl Hanratty w wykonaniu Krzysztofa jest twardo stąpającym po ziemi, skupionym tylko na pracy agentem FBI, który za punkt honoru przyjął sobie złapanie Franka. Zmuszony jest do współpracy z agentami, którzy nie do końca rwą się do pracy oraz z kompletnym świeżakiem, który chce, aż za bardzo. W wysoki lot zabiera widzów Anna Federowicz, która kreuje rolę Brendy i czaruje głosem w swojej solówce. Na wyróżnienie zasługuje też Paweł Erdman, czyli Frank Abangale Senior, który w doskonały sposób pokazuje przemianę swojego bohatera z szczęśliwego ojca, męża i biznesmena w człowieka, który stracił wszystko i szuka szczęścia w kolejnych szklankach alkoholu.

fot. Justyna Tomczak


Złap mnie jeśli potrafisz ogląda się bardzo przyjemnie, czas się nie dłuży, a piosenki zostają w głowie jeszcze przez jakiś czas. Już wychodząc z teatru nuciłam sobie Jak w telewizorze na przemian z Wysokim lotem. Nie mogę się już doczekać kiedy wrócę do Łodzi, aby porównać obsady. Bo jestem pewna, że do tego dojdzie.

Komentarze