Rozdział 25
O godzinie 10 Basię z łóżka wyrwał telefon. Nie musiała iść rano do
pracy, więc chciała wykorzystać ten czas na odpoczynek. Na wpół przytomna
spojrzała kto do niej dzwonił. Jeżeli to nikt ważny to po prostu go zignoruje.
Telefon był z Teatru. O co może chodzić? Przecież premiera już się odbyła, więc
nie może dostać kolejnego zadania przy tym spektaklu. Podpisali także już w
zeszłym tygodniu umowę na wyreżyserowanie Królewny śnieżki.
Basia przećwiczyła parę razy słowo „halo”
żeby nie wydało się, że jeszcze przed chwilą spała, zanim odebrała telefon. Chociaż,
gdy już podniosła słuchawkę i zaczęła rozmowę była przekonana, że dyrektor
Makowiak i tak się domyślił, że wyrwał ją ze snu.
Rozmowa była krótka. Basia została poproszona o przyjście do Teatru na
krótką rozmowę. Dyrektor nie zdradził o czym będą rozmawiać. Umówili się na
godzinę 16 tego samego dnia. Sprawiło to, że kobieta musiała opuścić łóżko i
zastanowić się nad śniadaniem. Nieświadomość przyczyny nagłego wezwania
skutkowało dokładną analizą ostatnich tygodni. Co takiego się stało? Może
zdejmują z afisza Trudny wybór? Recenzje były dobre, więc Basia
spodziewała się, że będą go jeszcze grali co najmniej w kolejnym sezonie. Tym
bardziej, że zaraz miała zacząć się przerwa wakacyjna. A może jednak ktoś inny wyreżyseruje
Królewnę Śnieżkę? Ale przecież dopiero dwa dni temu
podpisali kontrakt.
Basia w Teatrze zjawiła się aż pół godziny przed czasem. Chciała
wcześniej wypytać panią Marzenkę, czy może coś wie na temat jej nagłego
wezwania. Wiadomo było powszechnie, że kobieta wiedziała wszystko na temat tego
co dzieje się w Teatrze. Niestety w kasie siedziała młoda dziewczyna, którą
Basia widziała po raz pierwszy.
Siedząc przed biurem dyrektora Basia czuła się tak samo jak niespełna osiem
miesięcy wcześniej, gdy czekała na werdykt w sprawie jej musicalu. Wtedy miała
tyle samo pytań co teraz.
O punkt 16 z gabinetu dyrektora wyszedł drobny mężczyzna, a dyrektor
gestem zaprosił Basię do środka. Kobieta usiadał naprzeciwko mężczyzny
odmawiając propozycji czegoś do picia. Najpierw musiała usłyszeć po co została
wezwana.
- Nie wiem czy
czytała pani recenzje, ale Trudny
wybór został bardzo dobrze
przyjęty. – Zaczął rozmowę mężczyzna.
- Tak czytałam – w
głosie dziewczyny można było usłyszeć drżenie.
- To bardzo dobrze.
Ja też się z tego powodu bardzo cieszę…
- Czyli ten tytuł
nie będzie ściągnięty z afisza?
- Oczywiście, że
nie. Skąd taki pomysł w ogóle?
- Różne rzeczy
przychodziły mi do głowy… Co było takiego pilnego, że musiałam zjawić się w
Teatrze?
- Do tego zmierzam.
Wielu osobom podobała się nasza ostatnia produkcja. Okazało się też, że podczas
jednego ze spektakli na naszej widowni pojawił się reżyser, który pracuje na
Broadwayu. Po powrocie do Stanów skontaktował się z nami z pewną propozycją.
Otóż chciałby wystawić Trudny
wybór w Nowym Jorku. Oczywiście
jeśli Pani się zgodzi.
- Ja?
- To Pani jest
autorką. Dodatkowo nalegał, aby Pani z nim współpracowała na etapie
przygotowań. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale podejrzewam, że chodzi o
proces tłumaczenia scenariusza.
- Pozwolić na
wystawienie Trudnego wyboru w Stanach to rozumiem. To dla mnie
zaszczyt. Ale jechać tam? Jako kto? Przecież nie mam na swoim koncie jakiś
sukcesów. To moja pierwsza sztuka i jak na razie ostatnia. A w Stanach jest
tylu wspaniałych twórców. Ze spokojem poradzą sobie beze mnie…
Zdenerwowanie Basi objawiło się w słowotoku. Nie mogła przestać mówić, zaczęła
porównywać dokonania autorów znanych jej musicali i do jej własnych. Próbowała
przekonać dyrektora do tego, że jej obecność nie jest wcale potrzebna, że dadzą
sobie radę bez niej.
- Pani Basiu –
mężczyzna w końcu przerwał kobiecie kładąc dłoń na jej ręce w uspokajającym
geście. – Jestem pewny, że oni to wszystko co Pani powiedziała wiedzą. I mimo
to zaprosili Panią do współpracy. Jakiś czas temu miała Pani ten sam dylemat.
Też przedstawiłem Pani propozycję, co do której miała Pani wątpliwości. Brak
doświadczenia i takie tam. I co Pani zrobiła?
- Skoczyłam w
przepaść… – Basia była już spokojniejsza.
- I jak to się
skończyło? Wszyscy weszliśmy z powrotem na szczyt. Tutaj ma Pani kolejną
przepaść. Pytanie czy zdecyduje się Pani znowu na skok…
- No nie wiem…
- Umie Pani mówić
po angielsku?
- Poezja to to nie
jest, ale się dogadam.
- Proszę więc to
potraktować jako przygodę. To Pani wyjdzie tylko na dobre. I naszemu Teatrowi
również. Mogę też Panią zapewnić, że poczekamy z Królewną Śnieżką. I tak
zamierzamy wystawić ją dopiero na wiosnę, więc mam nadzieję, że Pani zdąży już
wrócić. To jak? Jaka decyzja?
Komentarze
Prześlij komentarz