Rozdział 22


W domu Państwa Urbańczyków od rana panował chaos. A to za sprawą pana domu, który już od samego rana szukał odpowiedniego stroju na wieczorną premierę. Zaglądał do wszystkich szaf w poszukiwaniu białej koszuli, która nie tylko byłaby dla niego dobra, ale również i czysta. Jego małżonka przyglądała mu się podejrzliwie od jakiegoś czasu.

- Czy możesz mi powiedzieć co ty robisz? – Zapytała w końcu.

- Szukam koszuli – odpowiedział nie wyciągając głowy z szafy. – Dawałem jedną do prania po weselu Natalii, ale chyba do mnie nie wróciła.

Kobieta podeszła do szafy obok tej, w której siedział mężczyzna. Przełożyła parę wieszaków i podała mu to czego szukał. Mężczyzna w wyrazem ulgi na twarzy odebrał od niej wieszak.

- A ty masz już przygotowaną kreację?

- Po co mi potrzebna kreacja?

- Na premierę przedstawienia twojej córki oczywiście. Mam nadzieję, że pamiętasz, że dzisiaj wieczorem wychodzimy do Teatru…

- Nie będę mogła dzisiaj iść. Głowa mnie cały czas boli. Później pewnie będzie jeszcze gorzej…

- Nic nie mówiłaś żeby bolała cię głowa…

- Przecież nie muszę ci się skarżyć za każdym razem jak mnie coś zaboli.

- A to coś nowego…

- A w dodatku Natalia od jakiegoś czasu kiepsko się czuje i na pewno będzie mnie dzisiaj potrzebowała…

- Żebyś potrzymała ją za rączkę? Natalia jest już dorosłą kobietą i nie musi cały czas trzymać się twojej spódnicy. A poza tym ma męża. Artur na pewno da radę zastąpić cię przez ten jeden dzień. Czasami muszą trochę pobyć sami.

- Wiesz przecież jaka Natalia jest wrażliwa…

- Wrażliwa? Tak tego bym nie nazwał… Po prostu lubi użalać się nad sobą. Chciałem ci przypomnieć, że masz jeszcze jedną córkę, której od czasu do czasu też musisz okazać wsparcie. Byłaś na każdym meczu Natalii powinnaś być też na każdej premierze Basi.

- O zobacz Natalka właśnie pisze żebym po obiedzie do niej przyjechała – powiedziała kobieta pokazując mężowi SMS-a, którego przed chwilą otrzymała.

- Wiesiu, mówię o jednym wieczorze. Chcę, abyś pokazała swojej starszej córce, że też jest dla ciebie ważna.

- Przecież ona o tym wie. Często do niej dzwonię.

- Tylko wtedy kiedy czegoś od niej potrzebujesz.

- Musi zrozumieć, że Natalka nosi mojego pierwszego wnuka.

- Który nie urodzi się w ciągu najbliższych dwóch miesięcy… W takim razie będę musiał znaleźć sobie zastępczą parę.

- I kto z tobą pójdzie? Możesz odpuścić.

- Jeszcze się zdziwisz…

Mężczyzna wyszedł z pomieszczenia, aby wykonać telefon. Kobieta przez chwilę próbowała podsłuchać z kim rozmawia. Niestety jej się to nie udało. Wróciła więc do przygotowywania obiadu. Im szybciej zjedzą, tym prędzej będzie mogła jechać opiekować się córką.

- Za półtorej godziny wyjeżdżamy – powiedziała, gdy jej mąż pojawił się w kuchni. – Zawieziesz mnie do Natalii. Zabiorę jej trochę naszego obiadu. Na pewno nie ma siły, aby sama sobie zrobić.

- Przykro mi, ale wyjeżdżam. Muszę wstąpić jeszcze do Puszczykowa i przygotować ojca na premierę.

- Ale jak to? Kto mnie w takim razie zawiezie? Przecież to po drugiej stronie miasta.

- Może Artur po ciebie przyjedzie skoro nie mogą się obejść bez twojej obecności.

Tymczasem do Basi zawitała grupa ratunkowa, jak nazwały siebie Gosia z Gabrysią. I dobrze zrobiły bo ich przyjaciółka właśnie po raz piąty próbowała umalować sobie oczy i po raz kolejny zrezygnowana stwierdziła, że nie taki efekt chciała uzyskać. Gdy dziewczyny weszły do mieszkania od razu przejęły kontrolę. Gosia zadecydowała, że ona zajmuje się makijażem, Gabrysia przejęła fryzurę. I nie przyjmowały żadnego sprzeciwu.

- Pokaż mi najpierw w jakiej idziesz sukience. – Zakomenderowała Ruda.

Basia zaprowadziła je do sypialni, gdzie na łóżku leżała jej kreacja. Sukienka miała kolor purpury. Rękawy miała długie, ale zrobione z tiulu. Gorset wyglądał tak jakby uszyty był z samych kwiatów. Spódnica sięgała do ziemi.

- Nie wiedziałam, że masz taką sukienkę – skomentowała Gabrysia.

- Dostałam od firmy robiącej kostiumy.

- Będzie ci ślicznie podkreślać kolor oczu, jeżeli dodamy odpowiedni makijaż – dopowiedziała Gosia.

Zanim Basia się zorientowała już miała zrobiony makijaż i przygotowaną fryzurę. Wystarczyło dołożyć parę butów i już mogła wychodzić.

Na lekko trzęsących się nogach dotarła do teatru. Przed budynkiem spotkała pozostałą ekipę realizatorską, która właśnie przemieszczała się do wnętrza budynku pod czujną obserwacją fotoreporterów. Przyjaciółki zapewniły, że spotkają się w środku, gdzie również czekali na nich panowie. Przeszli za fotografami. Basia jako reżyser i autor całego spektaklu musiała ustawić się na ściance.

We foyer spotkała ojca. Była zaskoczona, że tu jest. Wydawało jej się, że po ostatniej scenie, którą zrobiła w domu nikogo z jej rodziny nie będzie.

- Mama też jest? – Zapytała.

- Niestety, ale Natalia źle się poczuła i mama pojechała jej na pomoc. Ale mam dla ciebie inną niespodziankę.

Gdy tak rozmawiali dołączył do nich starszy pan. Szedł wolno podpierając się laseczką. Basia od razu rozpoznała tę przygarbioną postać.

- Dziadku, ciebie to się w ogóle nie spodziewałam – powiedziała przytulając mężczyznę.

- Nie mogłem sobie odpuścić takiego wydarzenia…

Rozmowę przerwał im pierwszy gong. Panowie wolnym krokiem poszli zająć swoje miejsca. Basia odszukała przyjaciół. Zjawili się wszyscy. Tam również zastała Gracjana. Prezentował się znakomicie w błękitnym garniturze. Aby dopasować się do stroju pofarbował też delikatnie swój na co dzień biały irokez na kolor garnituru. Robiło to niesamowity efekt.

Asystent zasugerował Basi, że jeżeli chce powiedzieć coś aktorom przed występem to powinna udać się za kulisy, bo zaraz nie będzie miała już takiej możliwości. Artystka skorzystała z sugestii mężczyzny. Zebrała aktorów razem w kręgu.

- Za nami wiele godzin ciężkiej pracy. Teraz czas odebrać nagrodę. Jesteście świetni i to naprawdę dla mnie zaszczyt, że mogłam z wami pracować. Dziękuję za to, że ożywiliście moje dzieło. Dodaliście do niego swoje dusze. Okupiliście to łzami i potem, a niektórzy pewnie i krwią. Jesteście i zawsze będziecie częścią tego dzieła. Już zawsze będziecie pierwszą ekipą, która wykonuje te role. A może nawet i jedyną, bo przecież nie wiemy jak dalej potoczą się losy Trudnego wyboru. Wierzę w was, dacie radę. A teraz do boju. Zebrać laury.

Gdy Basia wyszła zza kulis wszyscy siedzieli już na swoich miejscach. Dla niej zostało krzesełko pomiędzy Michałem a Gracjanem.

Światła zgasły, rozmowy ucichły. Było wyczuwalne małe napięcie. Głos z głośników prosił o wyłączenie telefonów. Basia nie mogła się już doczekać kiedy kurtyna pójdzie do góry. W końcu to nastąpiło. Na scenie była tylko Vanessa i instrument. Zaczęła grać. Basia ze zdenerwowania złapała obu siedzących obok niej panów za rękę. Z tyłu głowy cały czas miała to jakie problemy z tym songiem miała dziewczyna. Zaczęła dobrze. Wszystko było idealnie słychać. Po piosence było słychać oklaski. Uff… jedna piosenka z głowy. Jedziemy dalej.

Teraz akcja przeniosła się do domu dziecka. Maria wracała i w momencie kiedy wchodzi na scenę otaczają ją dzieci. W różnym wieku, dziewczynki i chłopcy. Miało to sprawiać, że dom dziecka wyglądał bardziej naturalnie. Krótka rozmowa z wychowawczynią, a potem dziewczyna wyciąga z futerału cukierki, które kupiła za pieniądze zdobyte swoją grą. W tym momencie był popisowy numer dzieci.

Była tylko muzyka, a cała grupa wychowanków domu dziecka z Marią i Aniołkiem na czele zaczynali stepować. Dzieci do spektaklu znaleźli w szkółce stepowania i to nauczyciel z tej szkoły ułożył choreografię do tego numeru. Co jakiś czas któreś z dzieci dostawało cukierka.

Kolejna scena przenosi się znowu na ulicę. Basi bardzo podobała się scenografia. Była to ściana, która jakby łukiem łączyła się z sufitem. To sprawiało, że miało się wrażenie, że znajdują się w tunelu. Moment, w którym po raz pierwszy pojawiają się przyjaciele: Maja, Zosia i Błażej. Maria rozmyśla nad słowami, które w poprzedniej scenie wypowiedziała wychowawczyni. Musi zastanowić się co jest dla niej najważniejsze, co dalej chciałaby zrobić w życiu skoro skończyła już 18 lat.

Vanessa świetnie odegrała tę scenę. Jakby była trochę zamyślona i tak od niechcenia zaczęła grać song Co w życiu najważniejsze jest. Do jej śpiewu dołącza się trójka przyjaciół, którzy akurat przechodzili obok. Każdy z nich ma inną odpowiedź na to pytanie. Maja uważa, że rodzina, Zosia, że przyjaciele, a Błażej stawia na miłość. Zakładają się, że każdy z nich przedstawi jej ich punkt widzenia. I na końcu Maria będzie mogła podjąć decyzję.

Gdy Maria wraca razem z nowymi znajomymi do domu obserwuje ich wychowawczyni domu dziecka. Gdy tylko młodzi znikają ze sceny Marcelina Księżnik śpiewa jeden z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających songów w całym musicalu. Mimo, iż Basia słyszała go wiele razy to ilość emocji włożona w ten utwór sprawiała, że zaparło jej dech. Za każdym razem czuła się tak samo. Nigdy ten song jej się nie nudził.

Następnie scenę przejmowali przyjaciele. Jako pierwsza zaczyna Maja, która prowadzi Marię do swojej rodziny. Śpiewa Rodzinny song i razem z rodzicami tańczy niesamowity taniec, w którym pełno było efektownych uniesień i wymagających figur. Basi najbardziej podobał się fragment gdzie Maja w rozpaczy biegnie w stronę widowni i jakby z rozpędu chce na nią wskoczyć. W ostatnim momencie, w powietrzu łapię ją jednak ojciec i razem z matką ściągają na ziemię. Basia słyszała jak parę osób w pierwszych rzędach wstrzymało oddech w momencie skoku.

Później przyszła kolej na Zosię i Przyjacielski rap. W ostatnich dniach musieli trochę improwizować, bo jeden z tancerzy złapał kontuzję. Nie była ona na tyle poważna, aby wykluczyć go z przedstawienia, ale nie mógł brać udziału w tej intensywnej choreografii. W zamian za to zdecydowali się, aby pechowy artysta zajął się beatboxem w trakcie tego numeru. W trakcie prób dawało to niesamowity efekt.

Podczas całego tańca Basia coraz mocniej ściskała ręce obu mężczyzn. Tak bardzo denerwowała się czy nie wydarzy się coś niespodziewanego. Czy ktoś nie pomyli kroków, czy Bianka nie zgubi rytmu, czy nie zapomni tekstu. W pewnym momencie tempo śpiewu osiągało niesamowitą prędkość. Cały wysiłek ekipy został nagrodzony najmocniejszymi do tej pory brawami.

Ostatnim songiem w pierwszym akcie było Tango miłości i solowy numer Błażeja. Basia już oczami wyobraźni widziała co za chwilę się wydarzy. Znowu ścisnęła mocniej trzymane dłonie. Tango wyszło niesamowicie. Diana i Dawid byli fenomenalni. W ogóle nie było widać w ich ruchach jakiejkolwiek niepewności. A fragment z zamkniętymi oczami sprawił, że cała widownia przestała oddychać.

Pierwszy akt się skończył. Zapaliły się światła. Basia wypuściła wstrzymywane powietrze.

- To jest jakiś kosmos – to były pierwsze słowa jakie wypowiedziała Gosia, kiedy całą grupą stanęli w foyer.

- Wydawało mi się, że znam tę sztukę, a tutaj jednak co chwilę mnie coś zaskakuje – dodała Gabrysia.

- Ja już od razu wiem, kiedy będzie coś spektakularnego, bo wtedy Basia wpija mi się paznokciami w dłoń – wtrącił się Michał.

- To dlatego, że się strasznie denerwuję – broniła się reżyserka. – Cała dygoczę jakbym to ja występowała na scenie.

- Niepotrzebnie kochana – powiedziała Ruda. – Twoja sztuka sama się broni.

Ich rozmowę przerwał Gracjan. Dyrektor chciał przedstawić Basię paru osobom. Zanim zdążyła wszystkich poznać wybił trzeci gong i musieli już wracać na miejsca. Tym razem miała siedzieć pomiędzy Gosią a Gabrysią. Dziewczyny wręcz nalegały żeby siedziała pomiędzy nimi, aby od czasu do czasu mogły wymienić z nią jakąś uwagę.

Światła zgasły, kurtyna poszła w górę. Maria siedzi przed lustrem i szykuje się na spotkanie. Wtedy wchodzi Aniołek i zadaje jej pytanie Gdzie idziesz, które jest również tytułem piosenki, którą wymyśliła razem z Gracjanem. Zaczyna pojawiać się coraz więcej dzieci. Zadają coraz więcej pytań, na które Maria niekoniecznie chce odpowiadać. Zaczynają rzucać do siebie przedmioty, które należą do dziewczyny. Gdy jeden z nich leci w stronę wejścia Maria nagle znajduje się w ramionach Błażeja, który właśnie zamierzał zapukać.

Ta scena była świetnie zagrana przez Vanessę i Bernarda. Gdy on ją złapał w objęcia spojrzeli sobie głęboko w oczy. Trwało to jednak najwyżej półtorej sekundy, bo zaraz jak oparzeni od siebie odskoczyli i od razu umieścili wzrok w podłodze. W tej sytuacji zastały ich pozostałe przyjaciółki, które przyszły dowiedzieć się czy Maria podjęła już decyzję.

Dziewczyna uświadamia sobie, że trójkę znajomych może uznać za swoich przyjaciół. Wykonują razem hip-hopowy numer Czy mogę was nazywać przyjaciółmi. Basia znowu bardzo wyraźnie obserwowała czy aktorzy nie mylą się w krokach. Ten taniec może nie był tak okazały jak rap z pierwszego aktu, ale z racji, że tańczyli tylko w czwórkę każda pomyłka była bardziej widoczna.

Oklaski nie słabły. Takie same były przy songu ojca Mai Czy brać na barki takie brzemię, gdzie mężczyzna rozważał adoptowanie Aniołka zapoznawszy się wcześniej z historią rodzeństwa, jak przy piosence Możesz dołączyć do rodziny, gdzie Aniołek stawał się ich częścią.

Drugi utwór był trudniejszy ze względu na to, że do tańca miał się również dołączyć Kajtek, czyli chłopiec wcielający się w Aniołka. Na próbach czasami trudno mu było zsynchronizować się z resztą. Na premierze jednak stanął na wysokości zadania i cały taniec wyszedł im pięknie.

Przyszedł czas na Walca zakochanych. Bernard i Vanessa zostali na scenie i napięcie między nimi było wyczuwalne aż w ostatnim rzędzie. Zaczęła grać muzyka. Para na początku tylko powoli krążyła wokół siebie od czasu do czasu spoglądając na siebie. W końcu mężczyzna przejął inicjatywę i zaczął śpiewać. Taniec wyszedł im tak jak powinien. Na początku trochę zagubieni, potykający się prawie o własne nogi. Później mężczyzna coraz bardziej stanowczy. Przebiórka wyszła w punkt. W jednej chwili młodzi ludzie ubrani w zwykłe jeansy i koszulki zamienili się w pannę w pięknej balowej sukni i młodziana we fraku. Wszystko po to, by gdy tylko skończył się taniec wrócić do poprzedniego stroju.

Gdy się pocałowali cała sala westchnęła. To było tak jakby wszyscy tego oczekiwali. Długo byli wodzeni tymi tęsknymi spojrzeniami i ich językiem ciała. Basi podobała się ta reakcja. Następnie na scenę wkroczyły Zosia i Maja, które zapewniły wszystkich, że wiedziały, że tak będzie.

Musical zbliżał się do końca. Maria pożegnała się z domem dziecka w emocjonalnej piosence Już w dorosłe życie będę iść i z Aniołkiem w songu Obiecaj, że będziesz grzeczny. W tej drugiej Vanessa pozwoliła sobie nawet na odrobinę łez, co Basię jeszcze bardziej chwyciło za gardło.

Finał był imponujący. Maria podjęła decyzję co jest najważniejsze. Nie wskazała jednej z trzech odpowiedzi tylko wybrała wszystkie. Najważniejsze dla niej były osoby, które miała w pobliżu.

Koniec. Artyści po kolei zaczęli wychodzić do ukłonów. Basia od razu wystrzeliła w górę zgotowując im oklaski na stojąco. I nie była jedyna. Stała cała sala. Dziewczyna była szczęśliwa. Tak to miało wyglądać.

Po zakończeniu Basia odnalazła ojca i dziadka. Chciała od razu usłyszeć jak im się podobało. Z daleka było widać, że starszy mężczyzna jest wzruszony.

- I jak wrażenia? – Zapytała kobieta.

- To było imponujące – powiedział ojciec. – Było czuć, że jest w tym wszystkim obecny kawałek twojej duszy. A to tango… aż odebrało mi mowę.

- Twoja babcia byłaby z ciebie dumna – dodał tylko dziadek.

- Za chwilę będziemy jechać na bankiet po premierze, tylko aktorzy muszą się przebrać. Chcecie może jechać z nami?

- Oj, dziadek jest już zmęczony i odwiozę go do domu. Ale ty zasłużyłaś, żeby się bawić, to była fenomenalna robota – ojciec pocałował ją w czubek głowy i mężczyźni udali się w stronę szatni.

Gdy dziewczyna się odwróciła jej grupa przyjaciół szła właśnie w jej stronę.

- To może wy dacie się namówić na bankiet? – Zapytała.

- Dwa razy nie musisz pytać – odpowiedziała Gosia. – Jest co świętować.

 

Komentarze