Rozdział 19


- Istnieje prawdopodobieństwo, że zawaliłem sprawę – powiedział Krystian wchodząc do biura.

W środku był tylko jego szef. Mężczyzna w podobnym wieku. Spojrzał na niego odrywając wzrok od czegoś na swoim komputerze. 

- Możesz mówić jaśniej? – Zapytał.

- Chodzi o kontrakt z Teatrem…

Mężczyzna usiadł zrezygnowany przy biurku. Wzrok szefa kazał mu kontynuować. Opowiedział mu wszystko. Zaczynając od tego jak pojawił się w drzwiach Basi, a kończąc na tym co ostatnio wydarzyło się za kulisami.

- Dlaczego uważasz, że wszystko przepadło?

- Bo Basia wystawiła mi walizki przed drzwi. Jak przyszedłem wieczorem, żeby porozmawiać z nią, wszystko wyjaśnić, to moje rzeczy czekały na klatce. Nawet nie wpuściła mnie do środka.

- Tu nie ma co wyjaśniać…

- Ale chciałem to jakoś naprawić…

- Krystian miałeś jedno zadanie. Porozmawiać z byłą żoną i przedstawić jej naszą ofertę. Nie miałeś ładować się jej do łóżka.

- Łatwo ci mówić. Nasze rozstanie nie należało do najprzyjemniejszych. Kiedy ostatnio ją widziałem była w ciąży. 

- I naprawdę według ciebie jedynym sposobem było wchodzić z nią w związek? To prędzej czy później musiało się tak skończyć. Nie wiem czego się spodziewałeś. Ale wiem czego ja spodziewam się po tobie. Masz to naprawić. Nasz budżet uwzględnia ten kontrakt. Kupiliśmy już materiały. Produkcja ruszyła. Jak to nie wyjdzie będziemy musieli odciągnąć koszty z twojej pensji.

- Nie możecie tego zrobić. Mam raty do płacenia.

- Ktoś musi zapłacić za to, że nie umiesz utrzymać zapiętych spodni. Dlaczego ma to być firma? Może w końcu nauczysz się jak traktować kobiety.

***

Tymczasem Basia miała pełne ręce roboty. Chociaż do premiery zostały jeszcze tylko dwa tygodnie zdecydowała, że odpuści sobie dzisiejszą poranną próbę. To wcale nie znaczyło, że będzie leżała w łóżku do góry brzuchem. Wręcz przeciwnie, dzień miała wypełniony po brzegi. Gotowe były już bowiem zaproszenia na premierę. 

Każdy z twórców przedstawienia dostał swoją pulę zaproszeń. Dla Basi przypadało 10 wejściówek. Kobieta już miała przygotowaną listę kogo zaprosi i zdecydowała, że ten dzień przeznaczy na wycieczkę w celu ich rozdania. Na jej listę załapali się oczywiście jej rodzice i siostra z mężem. Nie mogła obyć się również bez przyjaciół. Pozostałe dwie wejściówki miały być dla niej i Krystiana. No teraz przynajmniej będzie miała o jedno zaproszenie więcej. To dawało jej możliwość zaproszenia partnera Gosi. W końcu musiała go poznać. Mąż Gabrysi liczony był już wcześniej.

Miała też przygotowane parę zaproszeń na późniejsze przedstawienia. Chciała przekazać je koleżankom z Dev Natural. I tak musiała tam wstąpić przed wyprawą do rodziców, aby odebrać paczuszkę dla matki.

Firma się nic nie zmieniła. Żadnego widocznego remontu, te same twarze mijane na korytarzu. Jakby nie było jej tydzień, a nie pół roku. Krysia wyszła po nią na korytarz i zaprosiła do ich pokoju. Po krótkiej pogawędce Basia dowiedziała się, że jej pomysł na akcję „Poleć nas znajomym” cieszył się dużym powodzeniem. Zamówienia wpływały na okrągło i znacząco wpływały na wyniki zespołu.

Pokój, w którym jeszcze pół roku temu Basia przesiadywała po osiem godzin był teraz wypełniony nowymi twarzami. Krysia streściła jej co się działo od momentu jej rezygnacji. Okazało się, że jej zespół bardzo szybko się rozpadł. Weronika odeszła na macierzyński, Kinga złamała nogę i jest na zwolnieniu, a Martyna zrezygnowała z pracy. Nagle Krysia została tylko z najmniej doświadczonymi pracownicami. 

- No proszę, ja tu przyszłam zaprosić mój zespół na przedstawienie, a tu się okazuje, że mojego zespołu już nie ma – skomentowała całą sytuację Basia.

- Ale kochana jestem pewna, że dziewczyny tutaj też się skuszą. – Odpowiedziała Krysia.

Wieść, że Basia przyszła odwiedzić firmę dotarła również do jej byłego przełożonego. Dyrektor Kłudczyński pojawił się nagle w drzwiach, gdy kobieta powoli kierowała się już do wyjścia.

- Pani Basiu widzę, że Pani nie może się obejść jednak bez nas – powiedział z ironicznym uśmiechem.

- Przyjechałam tylko rozdać zaproszenia na moje przedstawienie. – Basia przeszła do defensywy.

- I nie wstąpiła Pani do mnie?

- Podczas mojej pracy tutaj nasze kontakty były raczej trudne. Nie wiedziałam czy w ogóle będzie Pan chciał mnie widzieć. A poza tym nie chciałam Panu przeszkadzać. Pan zawsze był taki zajęty.

- Już bez przesady… Niech Pani lepiej mi coś powie o tym przedstawieniu. Co miała Pani na myśli mówiąc, że jest ono Pani.

- Ja je napisałam. Słowa, muzyka. W dodatku jestem też reżyserem. 

Basia opowiedziała mniej więcej o czym jest przedstawienie. Zdziwił ją fakt jak bardzo jej były przełożony interesował się tym. Raz po raz wymieniała zdziwione spojrzenia z Krysią. Wziął od niej nawet dwa zaproszenia (dla siebie i żony) zapewniając, że na pewno przyjdzie. 

- No drogie Panie koniec tego dobrego – powiedział mężczyzna zbierając się do wyjścia. – Czas wracać do pracy. Zamówienia się same nie złożą.

- Ja też będę już uciekać – Basia natychmiast zrobiła krok w stronę wyjścia nie chcąc robić koleżance problemu.

Kolejnym przystankiem był dom rodziców. Po cichu liczyła też, że znajdzie tam swoją siostrę. Nie miała bowiem ochoty i czasu jechać na drugi koniec miasta. Chciała zdążyć na popołudniową próbę. Od czasu kiedy Natalia dowiedziała się o ciąży to była na zwolnieniu i każdą wolną chwilę spędzała u rodziców. Przynajmniej tak to wyglądało w opowiadaniach matki. 

Miała szczęście. Już z daleka widziała samochód siostry na podjeździe. Stanęła za autem Natalii robiąc sobie w głowie przypomnienie, że nie może siedzieć dłużej niż godzinę, aby zdążyć na próbę nie obawiając się korków.

Rodzinę zastała w salonie. Natalia leżała na kanapie. Basia musiała stwierdzić, że jak na siódmy miesiąc miała bardzo duży brzuch. Prawie taki jaki miała Gabrysia pod koniec ciąży, a ona przecież urodziła bliźniaki. Dziewczyna zaczęła się zastanawiać czy zamiast jednego siostrzeńca nie będzie ich przypadkiem dwóch.

- Dzień dobry – Basia zawołała, gdy przekroczyła próg. – Nie wstawajcie przyszłam tylko na chwilę.

Dodała, gdy nikt nawet nie drgnął. Przywitała się z każdym po kolei i usiadła w nogach siostry.

- Co cię do nas sprowadza? – Zapytała mama. – Nie mówiłaś, że się do nas wybierasz. Czy masz może zamówienie?

- To ty tam jeszcze pracujesz? – Zapytała Natalia.

- Już od pół roku nie – odpowiedziała Basia zirytowana pytaniem.

- To skąd masz to mamy zamówienie?

- Mam tam jeszcze znajomości…

- A gdzie teraz pracujesz?

- W Teatrze, przecież wam już mówiłam…

- Na kasie?

Basię coraz bardziej irytowały pytania siostry. Pokazywały tylko jak bardzo interesowała się jej życiem. Nic o niej nie wiedziała, kiedy Basia mogłaby opowiedzieć cały przebieg ciąży Natalii. Gdy myślała jak tu odpowiedzieć na takie pytanie do dyskusji włączył się ojciec.

- No przecież ma wyreżyserować napisany przez siebie spektakl – powiedział to takim tonem, jakby przed chwilą o tym rozmawiali. – A właśnie jak ci tam idzie?

- To jest właśnie cel mojej wizyty. Za dwa tygodnie mamy premierę i chciałam was na nią zaprosić. 

- Ale wszystkich? – Padło kolejne pytanie z kanapy.

- Mam cztery zaproszenia. Dwa dla rodziców i dwa dla ciebie i Artura. Mam nadzieję, że będziecie ze mną w tym ważnym dniu.

- Na mnie nie licz – powiedziała Natalia bez ogródek. – Ostatnio kiepsko się czuję. Nie wiem czy będę w stanie wstać z łóżka. Miki ostatnio daje mi do wiwatu.

- O to już wybraliście imię? – Dołączyła się mama.

- Jakieś trzy dni temu… Nie mówiłam tobie? Wybraliśmy Mikołaj. Zaczynamy go tak nazywać żeby się przyzwyczaić.

- O… my też tak robiliśmy jak miałyście się urodzić.

- Czy możemy wrócić do tego o czym mówiliśmy wcześniej? Zaraz muszę wracać na próbę…

- A o czym mówiliśmy? – Zapytała matka jakby wyrwana z transu.

- O mojej premierze… Mam nadzieję, że będziecie. Byłoby mi bardzo miło wiedząc, że mam wsparcie od rodziny.

- A kiedy to jest?

- Za dwa tygodnie – Basia zaczęła tracić kontrolę nad zdenerwowaniem.

- Ja nawet nie lubię musicali, bo to musical, prawda? – Dołączyła się Natalia. – Możesz, więc nas nie liczyć.

- Świetnie… znajdę kogoś na wasze miejsca. Z łatwością. Wy będziecie, czy też będziecie się wtedy źle czuć, albo jechać w podróż dookoła świata, albo robić cokolwiek innego co na pewno będzie ważniejsze od przedstawienia waszej córki?

- Będziemy z pewnością – powiedział ojciec chcąc załagodzić sytuację i biorąc od Basi zaproszenia.

Niestety było już za późno. Basia straciła resztki cierpliwości. Niechętna mina matki kiedy ojciec przyjmował zaproszenia przelała czarę.

- Bardzo dziękuję, że uświadomiliście mi ile znaczę w tej rodzinie! Ja byłam na każdym twoim meczu, Natalia. I chociaż nie interesowała mnie siatkówka i w tym czasie mogłabym ćwiczyć grę na pianinie czy skrzypcach to jechałam z tobą i dopingowałam cię! Bo tak zachowuje się siostra! A ciebie nie stać na to żeby poświęcić mi jeden wieczór! Dla twojego wieczoru panieńskiego musiałam przeredagować cały tydzień, bo twoim kumpelkom zachciało się jechać do SPA dwa dni wcześniej! A ty nie możesz poświęcić mi trzech godzin swojego życia! Chciałam wam wszystkim przypomnieć, że ta rodzina nie składa się tylko z trzech osób! No teraz trzeba doliczyć Artura i dziecko. Ale wiecie o co mi chodzi. Ja też jestem członkiem tej rodziny. I też czasem potrzebuję wsparcia! A nie tylko narzekania na każdy wybór, którego się podejmie! Na zmianę pracy! Na rozwód! Na wszystko! Jesteście bandą egoistów, którzy interesują się mną tylko wtedy, gdy czegoś ode mnie potrzebują! Jak tanich kosmetyków, czy jelenia, który będzie pił za niego na własnym weselu! A co z moimi uczuciami?! Przez wasze prośby w moim życiu wszystko się sypie! A zresztą nie ważne. Jeżeli cokolwiek dla was znaczę to przyjdziecie.

Po tych słowach Basia wstała i wyszła. Nie pozwoliła nikomu odpowiedzieć na jej oskarżenia. Zdecydowała, że nie będzie już jechać na próbę. Nie w tym stanie. Jeszcze powiedziałaby komuś coś czego będzie żałować. Musiała ochłonąć, pozbyć się tej wewnętrznej wściekłości. Nie wiedziała jeszcze czy pójdzie biegać czy będzie wyżywać się na klawiszach fortepianu. Ale na pewno będzie to robiła do utraty sił.

Niestety na klatce czekał na nią niespodziewany gość. To nie był czas na niespodziewane wizyty. Szczególnie w wykonaniu mężczyzny, który siedział na schodach kilka kroków od niej.

- Jeszcze mi ciebie tutaj brakowało, Krystian – powiedziała podchodząc do własnych drzwi starając się na niego nie patrzeć.

- Czy możemy chwilę porozmawiać?

- Zapomniałeś czegoś? – kobieta zignorowała jego pytanie. – Szczoteczki do zębów? Krawata? Kondomów?

- Basiu daj mi pięć minut i potem mnie już nie zobaczysz – Krystian złapał ją za łokieć i odwrócił w swoją stronę.

- Niech ci będzie, ale ani minuty dłużej…

- Nie wejdziemy do środka?

- Po co? Na te cztery i pół minuty, które ci zostały? Nie opłaca się. A na korytarzu przynajmniej nie zrobię żadnego głupstwa, którego będę potem żałowała. Tylko proszę nie przepraszaj i nie mów, że to się więcej nie powtórzy, bo oboje wiemy, że to kłamstwo.

- Dobrze, jeśli tak sprawiasz sprawę, to mam tylko jedno pytanie.

- I chwała ci za to…

- Czy w związku z naszym rozstaniem kontrakt z moją firmą też zostanie zerwany?

- Ach… to o to chodziło w tej całej sprawie. Pojawiłeś się w moim życiu tylko dlatego, że coś mi wyszło i mógłbyś z tego też czerpać jakieś korzyści. Teraz już wszystko jasne… A ja byłam na tyle głupia, aby dać się zmanipulować. I uwierzyłam, że naprawdę mnie kochasz. No cóż, mój błąd…

- Czyli jaka decyzja?

- Spokojnie, nie zamierzam zrywać kontraktu. Dla mnie sprawy prywatne i zawodowe, to dwie inne rzeczy, które nie łączą się ze sobą.

Po tych słowach Basia weszła do mieszkania i zatrzasnęła za sobą drzwi.


Komentarze