Rozdział 18


 Karuzela ruszyła i już nie dało jej się zatrzymać. Miary zostały zdjęte i pierwsze kostiumy już można było podziwiać. Powstawały ostateczne wersje scenografii. Próby wokalne, taneczne, z orkiestrą. Basia najchętniej rozciągnęłaby dobę, aby tylko móc uczestniczyć we wszystkim. Początkowy stres, który ją paraliżował odpuścił po pierwszej próbie.

Kobietę przerażała myśl, że miałaby instruować taką gwiazdę sceny jaką niewątpliwie była Marcelina Księżnik czy Nikodem Panewka, który wcielał się w rolę ojca. A co, jeżeli będzie kazała zrobić studentom z ich rolą coś co podważałoby nauki ich wykładowców? Jakby to o niej świadczyło? I co by odpowiedziała, gdyby ktoś ją o tym poinformował? A jak będzie żądać niemożliwego? Czy aktorzy w ogóle będą chcieli słuchać rad od osoby, która nie jest związana z teatrem? Miała doświadczenie z „dowodzeniem” grupą, ale wtedy przewodziła im w dziedzinie, którą dobrze znała. A co, jeżeli to zawali? Wiele pytań kotłowało jej się w głowie powodując ból brzucha.

Do teatru wchodziła na drżących nogach. Sala prób była już wypełniona aktorami. Zaczynali od przeczytania scenariusza. Basia miała również przygrywać na fortepianie, podczas gdy aktorzy mieli mierzyć się ze swoimi songami.

Szybko się okazało, że jej obawy były niepotrzebne. Zespół aktorski był dobrze przygotowany. Mieli pomysł na swoją rolę, wiedzieli, jak chcą ją poprowadzić. Dostali cały scenariusz po ogłoszeniu wyniku castingu i mogli się z nim ze spokojem zapoznać. Zobaczyć, jak wygląda cała rola, a nie tylko fragment, który mieli przygotować na przesłuchanie. Po raz pierwszy śpiewali również duety czy zbiorówki.

Podczas jednego z duetów Basia została zaskoczona przez swoją obsadę. Podczas Walca zakochanych Vanessa w pewnym momencie zaśpiewało o oktawę wyżej niż to było pierwotnie napisane przez Basię. Artystka aż przerwała grę na pianinie jak usłyszała takie dźwięki. Cały czas dowiadywała się jakie możliwości drzemią w tych młodych ludziach. Głos głównej aktorki pięknie komponował się z niższym wokalem Bernarda.

- Coś się stało? – Vanessa przestała śpiewać, gdy dźwięk pianina umilkł.

- Co to było? – Zapytała Basia nadal wstrząśnięta tym co przed chwilą usłyszała.

- Jeżeli się nie podobało to mogę zaśpiewać to niżej…

- Jakie nie podobało? To było niesamowite… Po prostu nie spodziewałam się, że masz takie możliwości wokalne.

- Przyszło mi coś takiego do głowy i pomyślałam, że to może dobrze brzmieć – Vanessa wyraźnie była speszona komplementem, który przed chwilą usłyszała.

- Zaśpiewajmy to jeszcze raz od początku. Ja zagram tobie teraz trochę wyżej ten fragment…

Basi coraz bardziej zaczynała podobać się ta praca. Postacie, które jeszcze przed chwilą były tylko na papierze od czasu do czasu śpiewające głosem jej przyjaciół teraz przyjmowały postać człowieka. I to takiego z krwi i kości, z którym mogła się utożsamić. Z własną przeszłością. Basia była pod wrażeniem jakie historie swoich bohaterów wymyślili aktorzy. Z każdą próbą była coraz bardziej podekscytowana, aby zobaczyć wszystkie elementy razem.

Po trzech tygodniach próby przeniosły się na scenę. Po raz pierwszy spotkali się wszyscy twórcy. Tancerze, aktorzy i muzycy. W końcu Trudny wybór zaczynał być jedną całością. Autorkę musicalu tak wciągnęła muzyka, że w pewnym momencie zeszła do orkiestrionu. Zaczęły przychodzić jej do głowy różne pomysł jak jeszcze wzbogacić muzykę. W tangu chciała na przykład, aby pierwsze skrzypce zagrały swoją partię trochę szybciej. Gdy orkiestra spróbowała zagrać zgodnie z jej wskazówkami okazało się, że daje to świetny efekt.

Basia mogłaby cały dzień spędzić obserwując orkiestrę. Nie chciało jej się wierzyć, że muzyka, którą właśnie grali jeszcze parę tygodni temu była grana na fortepianie w jej mieszkaniu. Podobała jej się też współpraca z muzykami. Gdy miała jakiś pomysł wydawało jej się, że oni niemalże czytają jej w myślach i nim zdążyła dokładnie wytłumaczyć o co jej chodzi, to oni już wdrażali to co ona powiedziała.

Do porządku przywołał ją Gracjan, który zaprosił ją z powrotem na scenę. Aktorzy bardziej potrzebowali jej uwagi niż muzycy, który radzili sobie znakomicie.

Gdy próby przeniosły się na scenę okazało się bowiem, że pojawił się problem. Główni aktorzy zaczęli być jakoś mniej pewni siebie. Śpiewali za cicho, mylili się w krokach tańca czy pozwalali, aby to co dzieje się za nimi przyćmiło ich. Basia właśnie po raz piętnasty wsłuchiwała się w numer otwierający spektakl śpiewany przez Vanessę i znowu coś jej nie pasowało.

- Nessa słuchaj – reżyserka weszła na scenę, gdy dziewczyna kolejny raz nie zaśpiewała tak jak należy. – Przez 45 sekund ta scena jest twoja. Nie ma ani tancerzy, ani chóru. Nic. Tylko ty i twój instrument. Kurtyna się otwiera i jesteś ty i przez te 45 sekund musisz przyciągnąć uwagę widza. A na razie to wygląda tak, że kurtyna się otwiera i nic. Tylne rzędy cię nie słyszą. Walni trochę tym swoim wokalem, zaskocz widza. Oni cię nie znają, pokaż im się z jak najlepszej strony.

- Staram się – odpowiedziała Vanessa ze skruszoną miną.

- To zaczynamy jeszcze raz od początku. Ja sobie stanę pośrodku widowni i zobaczymy, jak to zabrzmi. Przecież śpiewałaś to już na castingu i było lepiej. Znajdź w sobie to co wtedy i działaj.

Dziewczyna zaczęła śpiewać. Nie było już tak źle jak ostatnio, ale to ciągle nie było to czego oczekiwała Basia. Reżyserka zaczęła do niej wykrzykiwać: „pan w piątym rzędzie nie słyszy”, „pani w rzędzie dwunastym rozmawia z koleżanką, bo nie wie, że przedstawienie się już zaczęło”, „spróbuj teraz bez instrumentu”. Dziewczyna śpiewała coraz lepiej. Po kolejnej nieudanej próbie Basia do niej podeszła.

- Co się dzieje? Skąd taka nagła zmiana w porównaniu z tym co się działo jeszcze przed paroma dniami na próbach? – Zapytała.

- Nie wiem. To chyba to, że przenieśliśmy się na scenę i to wszystko wydaje się bardziej realne.

- Scena ma cię nakręcać, a nie podcinać skrzydła. Tutaj masz być postacią, a nie sobą. Jasne? Wyobraź sobie, że faktycznie śpiewasz na ulicy. W taki sposób teraz to robisz to nikt nie wrzuciłby tobie nawet złotówki. Musisz śpiewać na tyle przekonująco, aby zainteresować przechodnia, żeby on chciał się na chwilę zatrzymać i poszukać tych drobnych w portfelu. Jasne?

Vanessa przytaknęła.

- Potrzebujesz chwili, żeby to sobie ogarnąć?

- Nie, jestem gotowa.

Basia kazała pozostałym, którzy mieli dołączyć w trakcie piosenki, aby byli gotowi. Usiadła na widowni w myślach przygotowując sobie kolejne przemówienie motywujące, które będzie musiała wygłosić. Ale wtedy Vanessa zaskoczyła. Już od pierwszych dźwięków wiedziała, że to jest to. Mocny wokal, głośno, wyraźnie. Gdyby usłyszała kogoś kto tak by śpiewał na ulicy na pewno by się zatrzymała, aby posłuchać. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo z Gracjanem wiedząc, że to jest to co chcieli osiągnąć. Basia dała znać, aby reszta dołączyła się do piosenki zgodnie ze scenariuszem. Po chwili powoli włączyła się orkiestra. Na scenę zaczęli wychodzić przechodnie. Jakaś pani z wózkiem, rowerzysta, objęta para która zdecydowała się wrzucić parę groszy do kapelusza. Chór zaczął śpiewać.

Po zakończonej piosence Basi nie pozostało nic innego jak nagrodzić ich oklaskami.

- O to chodziło! – Wykrzyknęła, gdy ucichła muzyka. – Teraz tylko zapamiętaj co zrobiłaś w tej piosence, aby następnym razem wyszło tak samo. Dobra, przejdźmy teraz…

Basia urwała czując jak drży jej telefon w kieszeni. Zaskoczona sprawdziła kto do niej dzwoni. Gabrysia. To musiało być coś ważnego. Jej przyjaciele wiedzieli, że jest na ostatniej prostej do premiery i żeby nie dzwonić do niej w trakcie prób. Gracjan widząc co się dzieje zarządził dziesięć minut przerwy. Basia mogła więc spokojnie odebrać telefon.

- Gaba, co się dzieje? – Odebrała telefon z niepokojem w głosie.

- Słuchaj, sytuacja podbramkowa. – Gibon był poddenerwowany. – Mama trafiła do szpitala. Muszę do niej jechać, ale nie mam z kim zostawić dzieci. Mariusz ma jakieś spotkanie na szczycie, z którego nie może się zwolnić, teściowie w sanatorium, Michał na delegacji, Gosia w pracy. Jesteś moją ostatnią deską ratunku.

- Ale ja mam teraz próby, nie wiem czy będę mogła…

Gracjan złapał Basi wzrok. Na migi zapytał się jej o co chodzi. Basi bezgłośnie mu odpowiedziała.

- Niech je przywiezie – odpowiedział – tu zawsze się znajdzie ktoś kto na nie spojrzy.

- Dobra, niech będzie – Basia powiedziała po krótkiej chwili milczenia. – Możesz podrzucić dzieciaki do teatru? Będziemy je mieli na oku. Mam tylko nadzieję, że nie będzie im przeszkadzać muzyka.

- Kochana ratujesz mi życie… Będę za 20 minut.

Po tych słowach Gabrysia się rozłączyła. Basia wróciła do próby. Teraz na tapetę wjechał Walc zakochanych. W trakcie tańca zaplanowana była przebiórka głównych aktorów, więc trzeba to było mocno przećwiczyć.

Skoro tego dnia nie wszystko wychodziło to oczywiście w tym numerze też coś musiało zawieść. I nie był to moment przebiórki, chociaż tego wszyscy mogliby się spodziewać. Chodziło o to, że Vanessa zbyt dobrze znała kroki do tańca. Maciej już od dziesięciu minut próbował wytłumaczyć o co mu chodzi. W końcu zdecydował się na desperacki krok i zawołał Basię na scenę. Kobieta weszła na nią z lekkim wahaniem.

- Zatańczysz ze mną tego walca – powiedział choreograf rozkazującym tonem.

- Ale ja nie znam kroków – Basia od razu wycofała się do defensywy.

- Właśnie o to chodzi.

Mężczyzna objął kobietę w pasie i przyciągnął do siebie ustawiając się pełnej ramie.

- Na początku właśnie o to chodzi, że Maria nie zna kroków do tańca zwanego miłość – Maciej zaczął swój wykład. – To Błażej jest bardziej doświadczony. Ma kochających rodziców, prawdopodobnie miał kiedyś jakąś dziewczynę. Maria wręcz przeciwnie. Wychowana w Domu Dziecka. Jedyna miłość jaka pojawia się w jej życiu to Aniołek. Nie ma żadnego doświadczenia jeżeli chodzi o romantyczną miłość. Dlatego to Błażej musi prowadzić. Maria jest na początku trochę zagubiona. Vanessa wiem, że bardzo dobrze tańczysz, ale w tym momencie musisz to odłożyć na bok. Zobacz jak my to zatańczymy. Bernardzie ty obserwuj co będę robił. Basiu po prostu daj się prowadzić. Obiecuję, że nie będę robił żadnych trudnych figur. Czy mogę prosić o muzykę?

Basia starała się przypomnieć jak się zaczyna walc. Przecież widziała paręnaście razy jak go tańczyli. Teraz miała jednak pustkę w głowie. Usłyszeli pierwsze takty muzyki. Maciej rozluźnił trochę uścisk i zaczął tańczyć. Wydawało się, że Basia była pół kroku za nim. Jak on szedł w lewo, ona dopiero po chwili orientowała się o co chodzi. Najprostszy obrót źle im wyszedł. Błędnie wyczuła jego intencje i zaczęła się kręcić nie w tę stronę. Basia zaczęła się zastanawiać, czy tak to powinno wyglądać.

- Widzicie co się dzieje? – Powiedział choreograf pewnym tonem dając znać, że tak to powinno wyglądać. – Nie jesteśmy zgrani. Nasza pani reżyser myli kroki. Tak ma być. Teraz przejmuję kontrolę.

Maciej chwycił ją mocniej. Najpierw zaczął iść do tyłu. Zrobił to na tyle szybko, że Basia nie zdążyła wykonać kroków i właściwie przeciągnął ją po scenie. Mocniejszy uścisk sprawił jednak, że teraz wiedziała od razu, w którą stronę będą tańczyć. Obroty wyszły perfekcyjnie. Nawet nie bała się kiedy Maciej postanowił wygiąć ją w pół. Czuła się bezpiecznie w jego ramionach.

- Tak to ma wyglądać – powiedział Maciej, gdy muzyka przestała grać. – No mniej więcej. Nie zrobiliśmy najbardziej widowiskowych figur, ale to jest wasze zadanie. Obserwowaliście dokładnie?

Oboje pokiwali głowami. Mężczyzna zażądał, aby to teraz oni zatańczyli walca.

- Czy ja mogę już iść na swoje miejsce? – Zapytała Basia.

- Ależ oczywiście, byłaś wspaniała – odpowiedział Maciej całując ją w policzek.

Muzyka rozbrzmiała raz jeszcze. Teraz udało im się uchwycić to czego chciał Maciej. Na początku lekki chaos w wykonaniu dziewczyny. Coraz pewniejszy mężczyzna. A w końcu piękna współpraca. Ciągle jednak czegoś brakowało. Basia czuła to całą sobą. Przez cały występ zastanawiała się co to jest. W końcu, gdy muzyka ucichła, a Maciej wyrażał swój zachwyt nad ich tańcem, kobieta wiedziała o co jej chodzi.

- Powtórzymy to – powiedziała.

- Ale jak to? – Powiedzieli wszyscy niemal równocześnie.

- Przecież to było perfekcyjne – dodał Maciej.

- Pod względem choreograficznym owszem. Wokalnym również – kontynuowała Basia. – Zapomnieliście jednak, że w tym numerze ma być widoczna miłość. I nie ma to być tylko pokazane za pomocą tańca. To musi być widoczne w waszych postawach, waszych oczach, spojrzeniach. Byliście kiedyś zakochani?

Oboje przytaknęli.

- Dobrze… wiecie, więc jakie to uczucie. Nieśmiałe uśmiechy, pragnienie, aby być blisko drugiej osoby. Spojrzenia, które sprawiają, że czujecie się jakbyście tylko wy się liczyli w danej chwili. Ja wiem, że będzie patrzyło nas wiele osób, ale w tym momencie nie możecie się nimi przejmować. W tym momencie jesteście tylko wy i wasze uczucie. Nic innego się nie liczy. Tak samo jak widzicie się z ukochanym. Wtedy też nic innego się nie liczy. Musicie pokazać nam trochę waszego świata. Ale nie tak żebyśmy byli w jego centrum. Mamy tylko doświadczyć trochę waszej magii, a nie w nią ingerować.

- Bardzo ładnie powiedziane. – Dobiegł ich głos z końca sali. Okazało się, że Gabrysia zdążyła już dojechać do teatru i słyszała mały monolog przyjaciółki. – To jednak czasami umiesz być romantyczna.

- Ile słyszałaś?

- Wystarczająco dużo, aby wyciągnąć swoje wnioski.

- Kochani, to moja przyjaciółka Gabrysia… – Basia zignorowała ostatnią wypowiedź Gibona.

- I pierwowzór jednej z postaci – dodała kobieta.

- … a to obsada Trudnego wyboru – reżyserka kontynuowała przedstawianie.

- Kto gra mnie? – Zapytała przyjaciółka, gdy Basia była na tyle blisko, że tylko ona mogła usłyszeć pytanie.

- Podobno spieszysz się.

- Ale zerknąć przecież mogę…

Basia rozejrzała się po sali. Nigdzie jednak nie było Wiktorii, która wcielała się w rolę Mai. Przekazała przyjaciółce, że jednak będzie musiała pojawić się na przedstawieniu, aby ją zobaczyć i Gabrysi już nie było.

Dzieci przechodziły z rąk do rąk. Każdy choć na chwilę chciał przy nich usiąść, złapać za małą rączkę, pokołysać w rytm muzyki. Znalazła się też pomoc, gdy potrzeba było nakarmić maluchy.

Gdy właśnie karmiła Marcela w teatrze pojawił się Krystian. Basia dawno go nie widziała. Przez ostatnie trzy dni był na delegacji i chciała wiedzieć, czy się dzisiaj będą widzieć. Z chłopcem na ręce poszła go szukać. Słyszała jego głos. Z kimś rozmawiał. Podejrzewała, że będzie to Pamela. W końcu to zapewne do niej przyszedł z materiałami. Im była bliżej tym lepiej słyszała o czym rozmawiają.

- …to mówisz, że masz wolny wieczór? – Basia znalazła Krystiana za kulisami. Przystanęła w cieniu przysłuchując się rozmowie, która zaczynała biec w niebezpiecznym kierunku.

- I co zrobimy z tym faktem? – Dziewczyna, z którą rozmawiał na pewno nie była Pamelą, ale jej twarz była w cieniu i Basia nie widziała kto to jest.

- Mam kilka propozycji… Może dałabyś się zaprosić na drinka.

- Nie wiem czy będę miała na niego ochotę.

- Szkoda… – Krystian westchnął głośno. – Właśnie zakończyłem długi związek i nie chciałbym być dzisiaj sam. Nie chciałabyś poprawić chociaż trochę mojego humoru swoim towarzystwem?

- Nie wiedziałam, że nasz związek jest skończony – Basia wyszła z cienia.

- Wow, co tu się wydarzyło? – Krystian odwrócił się w stronę kobiety. Zmierzył wzrokiem ją i przysypiającego na jej ramieniu Marcela. – Czy coś mnie ominęło?

-To dziecko Gabrysi – odpowiedziała Basia najspokojniej jak potrafiła. – Nie zmieniaj tematu. Nie nazwałbym naszego związku długim. Przecież to tylko dwa miesiące. Za pierwszym razem wytrzymaliśmy dłużej.

- Basiu, nie wiem co usłyszałeś, ale ja… – Krystian zaczął się tłumaczyć.

- Nie musisz nic mówić. Usłyszałam już wystarczająco dużo. Mógłbyś jednak najpierw mnie poinformować, że ze mną zrywasz, a dopiero później umawiać się na oblewanie tego.

Po tych słowach Basia odwróciła się na pięcie i poszła. Po drodze minęła tajemniczą kobietę, w której rozpoznała jedną z tancerek. W jej głowie się kotłowało. Zastanawiała się kiedy Krystian miał zamiar ją poinformować odnośnie jego planów na ich związek. Jak długo ukrywałby fakt, że spotyka się z kimś innym? Za plecami słyszała jak dziewczyna robi mu wymówki.

- Byłeś związany z kimś kto pracuje razem ze mną? Jak mogłeś postawić mnie w takiej sytuacji? I to jeszcze z reżyserką spektaklu? Wiesz jak ciężko pracowałam, żeby się tu dostać?

- I tak już o nas wie, to możemy iść na tego drinka, a jak będziesz miła to może zaproponuję tobie coś jeszcze…

- Jak śmiesz…

Dziewczyna wymierzyła mu siarczysty policzek. Basia uśmiechnęła się na ten dźwięk. Trochę wyrzucała sobie, że sama nie zdecydowała się na taki ruch, ale zachowanie dziewczyny w zupełności ją usatysfakcjonowało.

Krystian dogonił ją w momencie kiedy weszła na widownię. Prosił wręcz desperacko o chwilę rozmowy. Basia stanowczo mu odmówiła tłumacząc się, że musi wracać do prób. Mężczyzna wyraził jeszcze nadzieję, że wieczorem uda im się porozmawiać i wyszedł. Basia odłożyła do wózka śpiącego Marcela obok siostry, założyła mu słuchawki i zarządziła koniec przerwy.


Komentarze