Rozdział 12


 Przez ostatnie dni Basia pracowała non stop. W Teatrze była o świcie, gdzie razem z orkiestrą ustalali, jak powinny brzmieć poszczególne utwory. Projekt scenografii i strojów zaczął nabierać realnych kształtów, więc dziewczyna musiała potwierdzić, czy pasują one do jej wizji. Resztę czasu spędzała z Gracjanem.

Młody mężczyzna okazał się dla niej wielką pomocą. Nie był to pierwszy musical, przy którym miał okazję pracować, dlatego był dla niej dużym wsparciem organizacyjnym. Dodatkowo był wręcz skarbnicą przeróżnych pomysłów. Wydawało się, że we dwójkę nawzajem się nakręcają. Jeżeli Basia na coś wpadła to Gracjan od razu podchwytywał pomysł i ciągnął dalej. To samo było w drugą stronę. Jeżeli mężczyzna miał jakąś sugestię kobieta rozwijała ją razem z nim. Przez to scenariusz zaczął się trochę zmieniać. Dopisywane były sceny, zwrotki, a czasem nawet całe piosenki.

Duża ilość pracy często sprawiała, że musieli przenieść rozważania poza budynek Teatru, aby nie przeszkadzać w przedstawieniach, które tam się odbywały. Przeważnie szli do Basi, która mieszkała sama i u której można było grać nawet do późna. Jej dom stał się otwarty dla coraz większej ilości osób. Przychodził do niej choreograf, scenografka, a nawet kierownik muzyczny. Gracjan przesiadywał u niej cały czas.

Tego ranka obudził ją dzwonek telefonu. Była sobota i nie musiała dzisiaj iść do Teatru. Wczoraj do późna siedziała z choreografem i omawiali, jak powinien wyglądać taniec na zakończenie. Basia odszukała telefon i powiedziała halo zaspanym głosem. Po drugiej stronie odezwał się Gracjan. Przez noc wpadł mu do głowy kolejny super pomysł, którym musiał od razu podzielić się z Basią. Kobieta chcąc dać sobie więcej czasu na dojście do siebie zaproponowała, aby przyszedł do niej. Gdy powiedział, że będzie za dziesięć minut Basia musiała się szybko pozbierać.

Gracjan przyszedł, gdy przygotowywała śniadanie.

- Chcesz coś do jedzenia? – Zapytała, gdy wszedł do kuchni stawiając przed nim kubek z herbatą.

- Te twoje kanapeczki wyglądają bardzo kusząco, więc możesz mi zrobić dwie lub trzy, jak tak bardzo chcesz. – Powiedział patrząc łakomym wzrokiem na Basi jedzenie. – Jadłem już wcześniej, ale…

- Już się nie tłumacz. Przecież zrobię ci. Powiedz lepiej co takiego wymyśliłeś, co nie mogło poczekać.

- Wymyśliłem, jak rozbudować wątek Marii i Błażeja.

Podczas ostatniego spotkania stwierdzili, że muszą trochę rozbudować relację głównych bohaterów. W musicalu ograniczają się wyłącznie do pokazania spotkań Marii z przyjaciółmi. Nie wynika z nich nic co mogłoby wskazywać, że Maria i Błażej mają się ku sobie. Zaskoczeniem jest walc, w którym nagle oboje wyznają sobie miłość. Oboje stwierdzili, że już wcześniej muszą zdradzać jakieś oznaki.

Gracjan wymyślił, że akt drugi powinna rozpoczynać piosenka, w której Maria szykuje się na spotkanie z przyjaciółmi. Przyłapać mają ją na tym dzieci z Domu Dziecka, które sugerują, że szykuje się dla kogoś konkretnego.

- Wyobraź sobie delikatną przygrywkę. Maria siedzi przed lustrem i maluje się albo czesze. – Powiedziała Basia.

- Na to wchodzi Aniołek i pyta się „gdzie idziesz?”

- I taki może być tytuł tej piosenki. Dziewczyna coś tam odmrukuje, ale z czasem pojawia się coraz więcej dzieci w różnym wieku i zadaje to samo pytanie.

- Muzyka staje się coraz bardziej żywa i dzieci zadają coraz celniejsze pytania.

- Coś w stylu czy on tam będzie, czy będziecie sami i tak dalej…

- A dzieci jak to dzieci wezmą jej coś i zaczną między sobą rzucać.

- Maria będzie chciała to odzyskać, ale nie może ich złapać. Na to wejdą przyjaciele.

- Rzucany przedmiot poleci w ich stronę i Maria ląduje w ramionach Błażeja.

- Krótkie spojrzenie w oczy, delikatny uśmiech na twarzach obu…

- … i nagła konsternacja. Odskakują od siebie jak oparzeni z rumieńcem na twarzy.

Scena powstawała w ekspresowym tempie. Nie zdążyli zjeść śniadania, a była już gotowa. Gdy mieli się przenieść do pokoju muzycznego ktoś zadzwonił do drzwi. Basia i Gracjan spojrzeli na siebie zaskoczeni. Kto mógłby przyjść o takiej porze? Kobieta poszła sprawdzić kto to przy niecierpliwych pojękiwaniach Gracjana, aby pozbyła się szybko niespodziewanego gościa i wracała do tego co zaczęli.

Basia otworzyła drzwi i stanęła jak zamurowana. Jak dawno nie widziała tej twarzy. Tych błękitnych, pełnych tajemnic oczu. Ten widok ją sparaliżował. Do głowy w jednym momencie napłynęło mnóstwo wspomnień, których nie mogła powstrzymać.

- Miałem nadzieję, że wciąż tu mieszkasz. – Krystian wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. – Mam Ci tyle do powiedzenia…

- Baś, to piszesz tę piosenkę? – Gracjan wszedł na korytarz.

-Widzę, że nie jesteś sama – powiedział Krystian odwracając wzrok od kobiety. – Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. To jakiś Twój nowy mężczyzna?

- Jestem Gracjan i jestem Basi asystentem. Pracujemy razem nad sztuką. I tak się składa, że musimy wracać do pracy…

- Rozumiem, w takim razie będę się żegnał. – Krystian zrobił krok w kierunku wyjścia. – Ale wcześniej chciałbym, abyś przekazała naszemu dziecku prezent ode mnie. Nie wiem niestety czy to dziewczynka czy chłopiec, dlatego kupiłem coś uniwersalnego.

Mężczyzna postawił na podłodze koszyk, który do tej pory trzymał w ręce. Odchylił koc, który był na nim i ich oczom ukazał się szczeniak, który wesoło zamachał ogonkiem. Gracjan kolejny raz zaznaczył, że muszą wracać do pracy, a Krystian im przeszkadza. Spojrzał na kobietę szukając u niej poparcia swoich słów. Basia oparła głowę o ścianę, przymknęła oczy, a po jej policzkach jedna po drugiej zaczęły płynąć łzy.

- Wszystko w porządku? – Gracjan zapytał z troską w głosie.

- Mógłbyś nas zostawić? – Basia w końcu coś powiedziała.

- Słyszałeś? Mógłbyś nas zostawić?

- Nie Gracjan, czy ty mógłbyś nas zostawić?

- Ale…

- Proszę…

- Niech Ci będzie, ale pamiętaj, że do poniedziałku musimy zamknąć scenariusz, jeżeli w przyszłym tygodniu chcemy rozpocząć casting. – To powiedziawszy Gracjan wziął swoją torbę, narzucił kurtkę i wyszedł obrzucając Krystiana nienawistnym spojrzeniem.

- Mogę je zobaczyć? – Zapytał mężczyzna, gdy przez dłuższą chwilę milczeli. – Nasze dziecko?

- Nie mam dziecka… – Odpowiedziała.

- Usunęłaś?

- Straciłam. – Basia westchnęła głośno, aby dodać sobie odwagi przed następnym pytaniem, które chciała zadać. – Po co właściwie tu przyszedłeś?

- Żeby cię zobaczyć – odpowiedział niemal natychmiast. – Nasze ostatnie spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych i od tamtego czasu wyrzucam sobie, że Cię potraktowałem w ten sposób. Szukałem czegoś co cały czas miałem. Niestety za późno się zorientowałem. Prawda jest taka, że wciąż Cię kocham. Od lat za Tobą tęsknię i po prostu musiałem Cię zobaczyć. Liczyłem się z tym, że możesz mieć już nową rodzinę. Najważniejsze było, abym chociaż przez chwilę cię zobaczyć. Moje marzenie się spełniło. Powiedz mi, czy chociaż czasami o mnie myślisz? Bo ja przez cały czas myślę o Tobie. Czy wspominasz, kiedy byliśmy szczęśliwi? Kiedy mieliśmy tylko siebie?

Mężczyzna z każdym słowem robił krok w stronę Basi. Doprowadził do tego, że przygwoździł ją do ściany. Kobieta nie mogła się ruszyć, a co dopiero uciec od niego. Mężczyzna zatrzymał się dopiero wtedy, gdy był tak blisko, że patrzeć mogli jedynie sobie w oczy. Krystian skorzystał z tego, że kobieta milczała i pocałował ją.

Basia początkowo była zaskoczona takim obrotem sprawy. Pocałunek Krystiana sprawił jednak, że poczuła się bezpiecznie. Wywołało to lawinę wspomnień. Nie wszystkie z nich były bolesne. Mężczyzna objął ją i przyciągnął do siebie bliżej, o ile to jeszcze było możliwe. Kobieta oddała mu pocałunek na co Krystian zareagował błyskawicznie. Wziął ją na ręce i zaprowadził do sypialni.

Drzwi były otwarte, co trochę zdziwiło Michała. Basi nie zdarzało się zbyt często nie zamykać ich na klucz. Mężczyzna nacisnął klamkę i wszedł do środka.

- Cześć Basiu, gdzie jesteś? – Zapytał w korytarzu ściągając kurtkę.

Nikt mu nie odpowiedział. Michał od rana próbował dodzwonić się do dziewczyny. Bezskutecznie. Chciał się zapytać czy Basia nie potrzebuje może jakiegoś tenoru do chórku. W ten sposób mógłby spełnić swoje marzenie z dzieciństwa o występowaniu na scenie.

Przyszedł nie dlatego, że się bał, że dziewczynie coś się stało. Często się zdarzało, że Basia nie odbierała telefonu. Wystarczyło, że założyła słuchawki i już była w innym świecie i coś tak przyziemnego jak telefon nie istniało. A jak zaczęła coś komponować. Wtedy zapominała nawet o jedzeniu. Przyszedł raczej dlatego, żeby się nie wycofać ze swojej decyzji. Po głębszym przemyśleniu mógł jeszcze zmienić zdanie.

Piękne zapachy zawiodły go do kuchni. Dziewczyna pewnie przygotowywała kolację przesłuchując jedną z ulubionych płyt. Jego oczom ukazał się jednak całkiem inny obrazek. Przy patelni stał mężczyzna ubrany w przyciasny, różowy porannik, który na pewno należał do Basi.

- Mam nadzieję, że ci będzie smakował – powiedział nieznajomy nie odwracając się od patelni. – Muszę przyznać, że omlet ostatnio stał się moją specjalnością. Trochę się podszkoliłem przez te ostatnie lata.

- Krystian? Co ty tu robisz? – Michał bez problemu rozpoznał jego głos. – Mało szkód wyrządziłeś?

- A… to ty… – Krystian spojrzał na niego znudzonym wzrokiem. – Mieszkasz tutaj?

- Co? To nie ma znaczenia…

- Czyli nie…

- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co jeszcze chcesz zniszczyć?

- Myślę, że to nie z Tobą powinienem na ten temat rozmawiać, prawda? Z Basią doszedłem do porozumienia, więc chyba nie masz o co się pieklić.

- Po w ogóle wróciłeś? Z tamtą babą się nie udało i teraz wracasz z podkulonym ogonem?

- Nie muszę tobie takich rzeczy mówić. Prawdę mówiąc w ogóle cię nie znam. Ważne, że wróciłem i się stąd nie ruszam. Basi potrzebny jest mężczyzna, który poprowadzi ją za rękę. Ktoś kto będzie stał na ziemi i złapie ją, gdy jej artystyczna dusza poleci zbyt wysoko w chmury. Ktoś kto przypomni jej, że od czasu do czasu musi coś zjeść. Jakoś nie znalazł się nikt inny kto byłby dla niej takim wsparciem.

Te słowa zdenerwowały Michała. Było jasne, że odnosiły się do niego. Już przy ich rozstaniu robił insynuacje, że Michał tylko czeka, aż on sobie pójdzie, żeby zająć jego miejsce. Po części zły był także na siebie. Czy to możliwe, że czekał za długo by wyznać Basi, że ją kocha? Wydawało mu się, że po tym co stało się na weselu potrzeba tylko czasu, aby dziewczyna przyswoiła do siebie tę myśl i powoli wyszła ze swojej skorupy. Była tak zapracowana, że nie miała czasu, aby poznać kogoś nowego. Nie widział, więc żadnej konkurencji, która na mecie mogłaby go wyprzedzić w wyścigu o serce dziewczyny. Nie spodziewał się, że zagrożenie może nadejść ze strony byłego męża, który nie pokazywał się od dziesięciu lat.

- Mm… co tak ładnie pachnie? – Basia weszła do kuchni.

- Gdzie ty byłaś? – Michał naskoczył na nią jakby od dłuższego czasu prowadził jej poszukiwania.

- W pokoju muzycznym – powiedziała dziewczyna niepewnym tonem.

- Co ty tam robiłaś?

- Do poniedziałku muszę zamknąć scenariusz. – Teraz głos Basi był już pewny. - Musiałam dopisać inny początek drugiego aktu. Nie mam czasu na przyjemności. Zapach mnie tu przyprowadził. Co tam dobrego zrobiłeś?

Dziewczyna podeszła do Krystiana i przez ramię chciała zobaczyć co przygotował. Mężczyzna jednak zasłonił jej swoje dzieło własnym ciałem i nakazał siadać do stołu. Kobieta chcąc nie chcąc spełniła jego żądanie.

- Twój znajomy będzie jadł z nami, bo nie wiem, czy przygotować więcej? – Krystian zadał pytanie Basi chociaż mężczyzna stał obok niego.

- Michał zjedz z nami – Basia zwróciła się do przyjaciela. – Powiesz co u Ciebie i co Cię sprowadza. Co prawda nie wiem co to jest, ale pachnie pysznie.

- Dziękuję nie jestem głodny… – Powiedział Michał oficjalnym tonem.

- Co prawda najlepiej smakują ze śmietaną i świeżym szczypiorkiem, ale takie jak dziś też są niczego sobie – Krystian w ogóle nie przejmował się tym co Michał przed chwilą powiedział.

- Dobra pokaż co tam masz… Michał to co Cię do mnie sprowadza? – Zadała pytanie przyjacielowi nie odrywając wzroku od talerza, na którym jej były mąż prezentował właśnie trzy omlety.

- Chciałem zapytać czy nie potrzebujesz dodatkowego głosu do chóru, ale nie musisz się już z tym fatygować. Rozmyśliłem się.

- Mhm… – Basia udawała, że słucha co Michał do niej mówi.

Wyraźnie było widać, że kobietę bardziej interesowało jedzenie wpatrzonego w nią jak w obrazek Krystiana. Co chwilę dawała wyraz temu jak bardzo smakuje jej jego dzieło. Mógłby nawet tutaj klęknąć przed nią na jedno kolano i poprosić ją o rękę. I tak by tego nie zauważyła. Mężczyzna powoli się wycofał.

- Na mnie już czas. Nie przeszkadzajcie sobie. Trafię do wyjścia.

Nie liczył jednak, aby któryś z nich zareagowało na te słowa. Był pewien, że Krystian po raz kolejny zarzucił na Basię swoją sieć, a dziewczyna znowu dała się łatwo złapać. Jednego mógł zazdrościć Krystianowi. Potrafił zaczarować każdą dziewczynę, że niemal jadły mu z ręki. On nie potrafił oczarować dziewczyny, na której mu zależało, a jego rywal po dziesięciu latach owinął sobie wokół palca byłą żonę, której wbił nóż prosto w serce. Michał miał tylko nadzieję, że tym razem Basia nie zostanie znowu tak głęboko zraniona jak ostatnim razem.


Komentarze