Rozdział 8
Dawno się tak nie denerwowała. Czekała
dopiero dwie minuty, ale już myślała o tym, aby uciec. Wydawało jej się, że
wszystko jest nie tak. Umówiła się na rozmowę na 18. Było to dla niej na tyle
odpowiednia godzina, że nie musiała zwalniać się z pracy i narażać się na
kolejne scysje z dyrektorem Kłudczyńskim. Zdążyła wrócić z pracy i się przebrać
zanim poszła do teatru. Była dziesięć minut wcześniej i dyrektor Teatru miał
jeszcze jakieś spotkanie na mieście. Pani z kasy zaprowadziła ją przed biuro
dyrektora i kazała czekać.
Zbyt dużo czasu sprawiało, że
Basia zaczynała kwestionować swoje decyzje. Może to jednak był błąd, aby w
ogóle to wysyłać? Co ona w ogóle powie temu dyrektorowi? I na pewno źle się
ubrała. Na tę okazję wybrała białą koszulę i ciemną spódniczkę. Wyglądała jakby
ubrała się na jakąś akademię. Może powinna ubrać się
bardziej jak artystka? Tylko jak ubierają się artyści? W głowie odtworzyła całą
zawartość swojej szafy i stwierdziła, że nic nie pasuje do tego stwierdzenia.
Jej wybór musiał więc być dobry, chociaż wydawało jej się, że koszula jest zbyt
obcisła, a spódniczka na pewno za krótka.
W całym teatrze było cicho.
Sprawdziła wcześniej, że nie ma dziś żadnego przedstawienia. Słyszała jedynie rozmowy
pani Marzenki z kasy z ostatnimi klientami, którzy kupowali bilety na przedstawienia.
Gdy drzwi zewnętrze znowu się otworzyły była przekonana, że to kolejny klient.
Tym razem zamiast kolejnej rozmowy na temat wolnych miejsc na najnowszą sztukę
usłyszała przytłumione „już jest” z ust pani Marzenki.
- A reszta? – Usłyszała ten sam głos co przez telefon.
- Wszyscy na Pana czekają…
Już po chwili tajemniczy głos
przybrał formę człowieka. Dyrektor stanął przed nią. Był wysokim blondynem, po
którym wcale nie było widać, że jakiś czas temu przekroczył czterdziestkę.
Przywitał ją mocnym uściskiem ręki i zaprosił do swojego gabinetu. Po chwili pojawił
się ponownie w towarzystwie dwójki mężczyzn. Jeden był niższy i starszy o czym
świadczyły przyprószone siwizną włosy oraz siatka zmarszczek na twarzy. Drugi
wydawał się najmłodszy z całego towarzystwa. Miał ciemne włosy związane w kucyk
i lekki zarost. Cała trójka usiadał naprzeciw Basi. Teraz to naprawdę zaczynała
się czuć jak na jakimś egzaminie.
- Pani Barbaro chciałbym Pani przedstawić jednego z naszych
kierowników muzycznych pana Marcina Piotrowskiego – dyrektor wskazał na
mężczyznę z kucykiem – oraz pana Waldemara Kaczmarka jednego z reżyserów
zatrudnionych w naszym Tetrze.
Kobieta uścisnęła dłoń każdemu z
nich i obdarzyła ich nieśmiałym uśmiechem. Jej serce biło coraz szybciej i nie
mogła się doczekać, kiedy w końcu pozna ich opinię na temat jej musicalu. Przez
telefon dyrektor, który przedstawił się jako Kacper Makowiak, nie chciał jej
nic powiedzieć. Zaprosił ją tylko na spotkanie. Było to prawie półtora tygodnia
temu i ciekawość zaczynała już ją zżerać.
- Muszę przyznać, że nie jest to codzienna sytuacja –
dyrektor kontynuował swoją wypowiedź. –
Musiałem się w tej sprawie poradzić, że tak powiem specjalistów w tej
dziedzinie. Stąd też obecność moich kolegów razem ze mną. Ale zacznijmy od
początku. Trudny wybór bardzo nam się
podobał. Bo tak chyba Pani nazwała swoje dzieło. I muszę przyznać, że jest to
nasza wspólna decyzja. Mamy w związku z tym do Pani parę pytań. Rozumie Pani
oczywiście, że musimy być pewni, że to Pani jest autorem Trudnego wyboru, abyśmy mogli to wystawić na deskach naszego
teatru.
- Oczywiście – odpowiedziała Basia słabym głosem, ale w
głowie chodziła jej tylko jedna myśl: chcą wystawić mój musical.
- Proszę nam zatem opowiedzieć o czym on jest – pierwsze
pytanie zadał reżyser.
Basia wzięła głęboki, aby dodać
sobie odwagi. Pytania powinny być łatwe. Przecież sama spędziła ostatnie dwa
lata na pisaniu i wymyślaniu tej historii.
- Musical Trudny wybór
jest o młodej dziewczynie imieniem Maria, która połowę swojego życia spędziła w
domu dziecka. Trafiła tam razem ze swoim młodszym bratem Hubertem, zwanym
również Aniołkiem, po tym jak rodzice zginęli w wypadku. Maria osiągnęła
właśnie pełnoletniość i z racji, że nadal mieszka w domu dziecka chce sama
zarobić trochę na siebie. Z tej racji zarabia śpiewając ulicy. Opiekunka z Domu
Dziecka zwraca jej uwagę, że powinna myśleć trochę o swojej przyszłości. Dlatego
dziewczyna zastanawia się co jest najważniejsze w życiu. Wtedy natrafia na trójkę
przyjaciół, którzy chcą odpowiedzieć na jej pytanie. Jeden z nich uważa, że
najważniejsza jest miłość, drugi, że przyjaźń, a trzeci, że rodzina. Każdy z
nich próbuję przekonać Marię do swoich racji na podstawie przykładów, które
mają w swoim otoczeniu. Gdy oczekują od Marii decyzji co jest najważniejsze, to
dziewczyna uświadamia sobie, że każda rzecz jest tak samo ważna oraz że może
mieć każdą z nich. Dziewczyna bowiem zakochuje się w Błażeju, chłopaku, który
przekonuje, że najważniejsza jest osoba, którą się kocha. Rodzice Mai adoptują Aniołka
i poniekąd zastępują rodziców Marii. Dodatkowo cała trójka staje się jej
przyjaciółmi. Na ten moment musical ma trzynaście piosenek.
Mężczyźni słuchali ją z wyraźnym
zainteresowaniem. Nie przerywali jej wypowiedzi, a czasami pan Waldemar
zapisywał coś w notatniku. Gdy dziewczyna zamilkła nie musiała długo czekać na
kolejne pytanie.
- Jaką ma Pani wizję na ten musical? – Reżyser podniósł
wzrok znad notatnika i spojrzał na nią przenikliwym wzrokiem.
- Pisząc Trudny wybór
chciałam, aby obecny w nim był również taniec. Przypisałam również inny rodzaj
tańca do przyjaźni, miłości i rodziny. Piosenki dotyczące miłości mają
przypisane tańce towarzyskie takie jak walc czy tango. Do przyjaźni dopasowałam
hip-hop, a do rodziny taniec współczesny.
- Jeżeli dobrze rozumiem, to Pani jest autorką zarówno
tekstu jak i muzyki, prawda? – Tym razem głos zabrał kierownik muzyczny.
- Zgadza się…
- W takim razie myślę, że nie ma innego sposobu na
sprawdzenie czy Pani Barbara jest autorką tego musicalu – mężczyzna bardziej
zwracał się do towarzyszących jemu kolegów niż do kobiety – jak poproszenie,
aby zagrała nam jakiś utwór.
- Jest Pani na to gotowa? – Zapytał dyrektor.
- Co prawda nie wzięłam skrzypiec, ale mogę zagrać coś na
pianinie.
- To zaraz Pani nam zaprezentuje swoje umiejętności, ale ja
mam wcześniej parę pytań. Proszę mi powiedzieć coś o sobie.
Basia w paru słowach opisała
swoje wykształcenie muzyczne oraz dotychczasowe zatrudnienie. Duże wrażenie
zrobił na całej trójce fakt, że miała za sobą lata nauki zarówno na pianinie
jak i na skrzypcach. Miała wrażenie, że w tym momencie przestała być dla nich
człowiekiem z ulicy, który wpadł na szalony pomysł, aby napisać jakąś historię
i podrzucić do Teatru. Teraz zaczynała być jedną z nich.
- Proszę mi powiedzieć jeszcze jak Pani ocenia swój musical.
- Trudne pytanie – powiedziała dziewczyna dając sobie trochę
więcej czasu nad wymyśleniem odpowiedzi. – Uważam, że jest dobry. I opieram to
nie tylko na swojej opinii. Chciałabym powiedzieć, że jest skończony i że nic
bym nie dodała czy zmieniła, ale to nie będzie do końca prawdą.
- O… co w takim razie Pani by zmieniła? – Reżyser wydawał
się zdumiony.
- Ostatnio na przykład myślałam, żeby dodać piosenkę ojca
Mai. Mogę skrypt? – Basia wskazała plik kartek, którzy Panowie mieli przed
sobą.
Dyrektor ruchem głowy wskazał,
aby go wzięła. Dziewczyna przez moment szukała odpowiedniej strony. Gdy była
już w odpowiednim miejscu przeszła na „męską stronę” biurka, aby dokładnie im
pokazać o co jej chodzi.
- W miejscu, gdy matka Mai wychodzi z propozycją, aby
adoptować Aniołka mamy krótką rozmowę między małżonkami. I właśnie w tym
momencie swoje wątpliwości ojciec mógłby przekazać piosenką, a nie jak do tej
pory po prostu to mówiąc. Myślałam także, aby zmienić kolejność w walcu, w
którym Błażej i Maria wyznają sobie miłość. Na ten moment to ona zaczyna, on
się opiera i w końcu z pewnymi oporami wyznaje, że też jest zakochany. Bardziej
realistyczne będzie, chyba jeżeli to on pierwszy wyzna jej miłość.
Mężczyźni słuchali ją z wielką
uwagą. I można było powiedzieć, że byli również zaskoczeni wybuchem weny Basi.
Nie chcąc dłużej przedłużać rozmowy zaprosili ją do fortepianu w sali prób,
gdzie miała zagrać przykładowe utwory. Dziewczyna mogła wybrać sobie, które
utwory chciała. Jako pierwszą postanowiła wybrać piosenkę, która nie jest
śpiewana przez głównych bohaterów. Uważała, że gdyby to nie ona była autorką
tekstu i muzyki, to na pewno nauczyłaby się wykonywać piosenki głównych
bohaterów. Dlatego wybrała piosenkę, którą nazwała Ona dzieckiem nie jest już, która jest śpiewana przez
wychowawczynię domu dziecka, która widzi jak Maria wraca do domu razem z trójką
przyjaciół. Uważała, że takim wyborem udowodni, że Trudny wybór to jej perełka. Jako drugą piosenkę wybrała finał
musicalu.
Basia usiadła przed fortepianem,
a mężczyźni zajęli wolne krzesła. Sala prób nie była za duża. Znajdował się
tutaj fortepian i dwa rzędy krzeseł. Po paru dźwiękach dziewczyna musiała
przyznać, że akustyka była doskonała.
Dyrektor w trosce, aby jej występ
był dobry zaproponował, że da jej nuty, które przesłała mu razem z tekstem.
Basia z uśmiechem na ustach odmówiła. Znała utwory na pamięć. Mogła nawet
stwierdzić, że piosenkę wychowawczyni lubiła bardziej od niektórych piosenek
śpiewanych przez głównych bohaterów. O czym ona była? O uświadomieniu sobie, że
dziecko, które przed chwilą jeszcze było pod jej opieką staje się kobietą i
niedługo pójdzie w swoją stronę.
Z każdym kolejnym dźwiękiem w
pomieszczeniu pojawiało się coraz więcej osób. Każdy z zaciekawieniem przez
uchylone drzwi wkładał głowę do środka, aby po chwili zająć jedno z wolnych
miejsc. Basia na początku zerkała nerwowo w stronę nowoprzybyłych. Nie była
pewna czy zwabiły ich tutaj dźwięki muzyki czy przyszli po któregoś z panów. Z
czasem jednak, gdy okazało się, że nie mają zamiaru jej przeszkadzać zamknęła
oczy i zaprosiła ich do swojego świata.
Gdy skończyła swój występ została
nagrodzona oklaskami. Nie spodziewała się jednak takiego entuzjazmu. W pokoju
zebrało się około dwudziestu osób, które na stojąco biły jej brawo. Basia z
nieśmiałym uśmiechem wstała od fortepianu i ukłoniła się.
- O panie Marcinie, ta panienka gra to o wiele lepiej od
Pana – powiedziała jedna z kobiet.
- I śpiewa też – dopowiedziała Pani Marzenka.
- No wiedzą panie co… a mówiłyście, że ładnie mi to wyszło –
odpowiedział kierownik muzyczny udając urażonego co spowodowało, że cała sala
wybuchła śmiechem.
- Pani Basiu, Pani pozwoli, że przedstawię Pani nasz zespół
– dyrektor ruchem dłoni wskazał na przybyłych gości. – Już się nie da ukryć, że
paczka od Pani zrobiła na nas duże wrażenie. Drodzy koledzy i koleżanki – tym
razem zwrócił się do nowoprzybyłej grupy – to jest pani Barbara Urbańczyk
autorka Trudnego wyboru.
Jak się okazało sala wypełniła
się pracownikami Teatru. Przyszły garderobiane, charakteryzatorki, parę osób z
baletu i chóru. Dołączył się nawet scenograf, choreograf i projektantka
strojów. Dyrektor Makowiak mówiąc, że musiał zaczerpnąć rady specjalistów nie
miał na myśli tylko dwójki mężczyzn, którzy razem z nim przeprowadzali rozmowę.
Mówił o wszystkich pracownikach Teatru, którzy pragnąc zaspokoić swoją
ciekawość zostali po godzinach, aby móc posłuchać co ona będzie miała im do
pokazania. I jak się okazało Basia ich nie zawiodła.
Dziewczyna nie otrzymała jednak
od razu odpowiedzi co planują zrobić dalej z jej musicalem. Musieli się
naradzić, a przy takiej dużej grupie zainteresowanych mogło to trochę potrwać.
Dyrektor obiecał, że odezwie się do niej w przeciągu tygodnia. Basia opuściła
budynek Teatru dobrej myśli. Widziała twarze zebranych, gdy skończyła grać.
Jeżeli muzyka mogła zrobić takie wrażenie to jest warta tego, aby pokazać ją
szerszej publiczności.
Komentarze
Prześlij komentarz