Rozdział 7


 

- Jak długo to może trwać? – Spytała Basia podczas kolejnego spotkania z przyjaciółmi.

Tym razem to Michał był gospodarzem. Miał on małą kawalerkę niedaleko centrum.  Minęły trzy tygodnie od kiedy Basia oświadczyła przyjaciołom, że wysłała swój musical do teatru. Nadal nie było żadnych wiadomości. Przez pierwsze dwa tygodnie Basia zdawała się nic z tego nie robić chociaż przy każdym spotkaniu ktoś zadał pytanie „czy już coś wie”. Twierdziła, że liczyła się z tym, że nie dostanie odpowiedzi. Widocznie jej praca się nie spodobała. Z każdym kolejnym dniem jednak wydawało się, że sama w to nie wierzy. Tym razem to ona zaczęła ten temat.

- Przecież wiedziałaś jak to się może skończyć – powiedział Michał nalewając reszcie kolejny kieliszek wina. – Albo tylko tak twierdziłaś…

- No niby tak…

- Więc nie narzekaj…

- Och Michał nie bądź taki – dołączyła się Ruda. – Przecież ten musical był dobry. Na pewno zadzwoni.

- A może go jeszcze nie dostał – tym razem głos zabrała Gabrysia. – Zagubił się gdzieś na poczcie albo leży na górce listów do przeczytani na jakimś teatralnym biurku.

- Przecież wiem, że był dobry – powiedział Michał.  – Tylko mam nadzieję, że zakończenie było to lepsze, a nie to co nam ostatnio pokazałaś.

- No właśnie które zakończenie wysłałaś? – Dołączyła się Gosia.

- To pierwsze – powiedziała Basia.

- To na pewno dostaniesz ten telefon – powiedziała Gabrysia. – Ma piękną linię melodyczną, chwytliwe piosenki i cudowne zakończenie mówiące o czymś.

- A może powinnaś tam pójść i się zapytać czy już zapoznali się z twoją pracą? – Powiedział Michał.

- Jasne… wejdę i powiem: wysłałam list i chcę wiedzieć czy Państwo go już przeczytali - powiedziała wstając z kanapy i naśladując ruchy jakby miała wchodzić do teatru. – A Pani w kasie pomyśli co to za wariatka…

- No bez przesady…

Ich rozmowę przerwał dźwięk telefonu. Każdy z nich przez sekundę próbował zlokalizować, gdzie jest jego komórka i czy to do niego ktoś dzwoni. Okazało się, że telefon należał do Basi. Kobieta szybko sprawdziła kto dzwoni.

- Nieznany numer – wyszeptała i wcisnęła zieloną słuchawkę.

Przyjaciele zamilkli i z uwagą przysłuchiwali się rozmowie Basi. Każdemu od razu przyszło na myśl, że może to telefon z teatru. Z rosnącym zaciekawieniem obserwowali przyjaciółkę. Wręcz spijali z jej ust każde słowo.

- … nie dziękuję, nie jestem zainteresowana. Do widzenia – Basia zakończyła rozmowę i rozłączyła się.

- Spławiłaś dyrektora? – Zapytała Gosia, gdy była pewna, że Basi rozmówca jej nie usłyszy.

- Jakiego dyrektora? – Basia wydawała się zdezorientowana.

- No z Teatru…

- Przecież to nie on dzwonił. Jakiś mężczyzna chciał mi wcisnąć kredyt… Od tygodnia do mnie wydzwania i zawsze mu odmawiam. Pewnie dzisiaj jeszcze do mnie zadzwoni.

- To może następnym razem ja odbiorę telefon. Jestem pewna, że nie będzie cię już nękał.

- A już myślałem, że przyciągnęliśmy myślami tego twojego dyrektorka – dołączył się Michał.

- Jakiego mojego? Ja go nawet na oczy nie widziałam… – Obruszyła się Basia.

- I tu właśnie może być twój błąd – podsumował Gibon. – Ja, chyba gdybym była dyrektorem to nie spojrzałabym na pracę kogoś kogo nie znam. Chociażby tylko z widzenia. Ty nawet nie masz zdjęcia na Facebooku.

- To co mam teraz zrobić? Podejść do Pani w kasie i powiedzieć: wie Pani, jakiś czas temu wysłałam list do dyrektora i nadal nie otrzymałam odpowiedzi. Czy może Pani sprawdzić czy list ode mnie doszedł?

- A Pani w kasie spojrzy na ciebie zza grubych szkieł okularów – Michał wczuł się w rolę – i powie znudzonym głosem: Nie mam takiej wiedzy. Nie wiem co dyrektor czyta, a czego nie.

- Albo czekaj powie coś takiego: Pani napisała list to niech czeka cierpliwie na odpowiedź. - Dołączyła się Gabrysia.

Ich rozmowę po raz kolejny przerwał telefon. Do Basi znowu dzwonił nieznany numer. Dziewczyna niechętnie podała go Rudej, która zapewniała, że pozbędzie się natarczywego sprzedawcy kredytów.

- Nie narób mi wstydu i pamiętaj, że ja nie chcę żadnego kredytu.

- Wszystko będzie w porządku – Gosia wzięła od niej komórkę i wyszła na korytarz dla lepszego komfortu rozmowy.

Pozostali nasłuchiwali z salonu jak Ruda załatwi tę sprawę. Usłyszeli, jak powiedziała „halo” i przez dłuższą chwilę wsłuchiwała się co mówi do niej rozmówca. Pewnie po raz kolejny przedstawiał swoją ofertę. W końcu Ruda doszła do głosu. Jednak to co powiedziała zaskoczyło ich. Zamiast szybkiego zakończenia rozmowy powiedziała „Niech Pan poczeka chwilę już przekazuję telefon”. Stanęła w drzwiach pokoju i ruchem głowy pokazała Basi, aby przejęła rozmowę. Dziewczyna na migi próbowała się dowiedzieć kto dzwoni, ale gesty przyjaciółki były dla niej niezrozumiałe.

Basia zamknęła się w łazience, aby mogła swobodnie rozmawiać, bo jedyne co zrozumiała od Rudej, to że ta rozmowa jest ważna. Była pewna, że tam nie będzie jej nikt przeszkadzał. Gosia natomiast wróciła na swoje miejsce, co spotkało się z żartami ze strony przyjaciół.

- Ale mu powiedziałaś – powiedziała Gabrysia. – Na pewno więcej nie zadzwoni.

- Myślę, że poszło mu w pięty – dopowiedział Michał. – Nie wiem czy się po tym pozbiera.

- Przestańcie, przecież to on dzwonił – Ruda była dziwnie tajemnicza.

- Jaki on? – Przyjaciele powiedzieli równocześnie.

- No dyrektor…

To wyznanie sprawiło, że Michał i Gabrysia przestali żartować i z zainteresowaniem czekali co jeszcze Gosia może powiedzieć im o tym mężczyźnie, o którym przed chwilą rozmawiali. Dziewczyna opowiedziała im ze szczegółami całe 30 sekund ich rozmowy. Zacytowała co dokładnie powiedział, jaki miał głos i co wydawało jej się, że chciał powiedzieć.

Kolejne sekundy ciągnęły się w nieskończoność. Basia nieznośnie długo rozmawiała przez telefon. Nie mogli się już doczekać, aż im opowie co się dowiedziała. W końcu stanęła w drzwiach pokoju. Po jej minie jednak nie mogli niczego odgadnąć.

- I co powiedział?  - Gosia niewytrzymała napięcia.

- Będą wystawiać na scenie? – Dołączyła Gabrysia.

- Podobało mu się?

- Rzuciłaś go na kolana?

- Po co dzwonił?

- Nie podobało mu się? – Przyjaciele zaczęli zarzucać ją pytaniami, gdy kobieta nadal milczała.

- Zaprosił mnie na rozmowę – powiedziała w końcu.

- I to tak długo trwało? – Zapytała Ruda. – Opowiadaj wszystko ze szczegółami.

Komentarze