Rozdział 5
Przeniesienie spotkania do pokoju
muzycznego mogło oznaczać tylko jedno. Basia napisała coś nowego. Trójka przyjaciół z niecierpliwością czekała, aż kobieta
wręczy im nowe nuty i usiądzie przy fortepianie lub sięgnie po skrzypce.
Każdy z nich czekał na piosenkę innego bohatera. Tak się bowiem przyjęło, że
każdy z nich śpiewał jedną rolę. Basia śpiewała utwory głównej bohaterki, która
otrzymała imię Maria. Jej przyjaciele natomiast grali osoby, które przekonywały
ją do swoich racji. Gosia była Zosią, która przekonywała do przyjaźni. Gabrysia
była rodzinną Mają, a Michał wcielał się w Błażeja, który uważał, że
najważniejsza jest miłość. Te założenia nie były nigdy zmieniane. Tym bardziej
wszyscy byli zaskoczeni, gdy Basia dała Gibonowi swój tekst.
- Coś się stało, że nie chcesz śpiewać? – Zapytała Gosia. –
Masz chory głos?
- Po prostu uważam, że lepiej będzie brzmieć duet Michała z
Gabrysią niż ze mną.
- Ale z nami śpiewałaś duety…
- Nasze głosy bardziej pasowały do siebie. Zobaczycie tak
będzie lepiej.
- To dalej graj… Przejmę twoją rolę dzisiaj i tak zawsze
masz najlepsze piosenki. – Wyraźnie podekscytowana Gabrysia stanęła przy
fortepianie.
Zaczęli śpiewać. Okazało się, że
był to walc. Basia tak skonstruowała swój musical, że najpierw każdy z trójki
przyjaciół śpiewał piosenkę, dlaczego uważa, że wybrana przez niego rzecz jest
najważniejsza. W przypadku Błażeja śpiewał tango, w którym opisywał, jak
zachowują się zakochani w sobie ludzie na przykładzie brata i jego dziewczyny.
A następnie główna bohaterka miała dojść do wniosku, że w sumie może mieć każdą
z tych rzeczy i wszystkie są równie ważne. Innymi słowy najważniejszą rzeczą w
życiu jest drugi człowiek. Miała śpiewać piosenkę w każdym stylu. Ten walc miał
być wyznaniem bohaterowi granemu przez Michała miłości.
Najpierw krok i lekki zwód, potem obrót już na palcach, twoja ręka w
mojej jest, więc zatańczmy razem walca. Niechaj inni gapią się lub dołączą
swoje kroki szybki obrót zgięcie w pół i pobujać się na boki. Powtórzyli po
raz trzeci refren i umilkli czekając, aż Basia skończy grać.
- Wow – tylko tyle była w stanie wydusić Gosia po
prezentacji. Siedziała po turecku oparta o ścianę, a na jej twarzy nadal
malował się wyraz podziwu.
- To wszystko? – Buba chciała pobudzić resztę przyjaciół do
wyrażenia swojej opinii na temat utworu.
- Wybacz kochana, ale ten utwór odbiera mowę. Wyobraziłam
sobie jak tańczycie do tego. To znaczy jak twoi bohaterowie do tego tańczą –
dodała na widok spłoszonego wzroku Basi. – I to było niesamowite.
- Zgadzam się w zupełności – dopowiedziała Gabrysia. – A jak
ładnie to się śpiewa. Muzyka wydaje się taka prosta i daje dużo miejsca do
popisu wykonawcom.
- A ten tekst… Po prostu cudo… Oczami wyobraźni widziałam
Marię ubraną w zwiewną białą sukienkę. Podbiega do Błażeja i prosi go do tańca.
On na początku taki nieprzystępny. Niby nie wie o co jej chodzi, ale pod
odpowiednim naciskiem wyznaje, że też ją kocha. I te obroty, oparcia na
ramieniu, wytęsknione spojrzenia… ach szkoda, że nikt tego nie zobaczy.
- Albo chociaż usłyszy. To wielka strata. – Gibon wtórował
przyjaciółce.
- A ty Michał co ty na to? Jak się tobie podobało? – Ruda
stanęła obok mężczyzny.
- Fajne, fajne – odpowiedział nie odrywając wzroku od Basi,
która przez cały czas starała się na niego nie patrzeć.
- A trochę więcej entuzjazmu?
- No przecież mówię, że fajne. Zastanawiam się tylko,
dlaczego Basia nie chciała ze mną zaśpiewać. Przecież to nie byłby nasz
pierwszy duet.
Zrobiła się cisza i wszyscy
skierowali wzrok na artystkę. Basia czuła narastającą presję. Co miała powiedzieć?
Że w związku z niedawnymi wydarzeniami wolała nie wyznawać Michałowi miłości,
nawet jeśli to nie było naprawdę?
- A tam narzekacie. Przecież wyszło genialnie. Po prostu
musiałam to usłyszeć w innym wykonaniu. – Wymyśliła historyjkę na poczekaniu. –
A w dodatku chciałam wam powiedzieć, że moje dzieło jest skończone.
Kobieta wręczyła przyjaciołom
plik kartek zapisanych nutami i dialogami. Tak to był dobry pomysł. Zmiana
tematu. Nie było kolejnych pytań na temat jej dzisiejszego występu. Cała trójka
usiadła pod ścianą i czytała musical z jednej kartki. W tym czasie ona
przygrywała im główny motyw czekając na reakcję. Jej przyjaciele znali tylko
pojedyncze piosenki i ogólny zarys o czym ten musical miał być. Dlatego była
ciekawa co powiedzą, gdy zobaczą całość.
Dziewczyna czuła się jak przed
egzaminem. Każda kolejna sekunda sprawiała, że coraz bardziej denerwowała się
jaka będzie reakcja i w myślach próbowała odgadnąć do którego miejsca już
dotarli. Słychać było jedynie odwracanie kartek. Czasem któryś z przyjaciół
szeptał nerwowe „poczekaj jeszcze nie skończyłam” albo „weź rękę, bo
zasłaniasz”. Basia przeszła płynnie z głównego motywu na przed chwilą
prezentowanego walca.
Kartki zaczęły się kończyć, więc
Basia zaczęła grać utwór finałowy czekając na opinie. Zamknęła oczy pozwalając
sobie na drobną improwizację. Według jej obliczeń musieli już skończyć czytać.
Lada chwila podzielą się swoją opinią. Słyszała jak szeptem wymieniają poglądy,
jakby ustalali wspólną wersję.
- A teraz się tłumacz – głos Rudej brzmiał dosyć srogo.
- Z czego? – Basia przestała grać i usiadła przodem do nich.
- Gdzie się podziało piękne zakończenie mówiące, że
najważniejszy jest drugi człowiek?
- No właśnie – dołączyła się Gaba. – I dlaczego wyszło na
to, że najważniejsza jest przyjaźń?
- Z tego co napisałaś to rodzice Mai są okropni adoptując
brata i odseparowując Aniołka od Marii.
- A mój bohater wychodzi na hipokrytę – Michał dołączył się
do recenzowania musicalu. – Najpierw śpiewa najbardziej romantyczną piosenkę
jaką kiedykolwiek napisałaś, a później pod byle pretekstem wycofuje się i
oferuje przyjaźń.
- Czyli wam się nie podoba? – Basia zmierzyła każdego z
przyjaciół badawczym spojrzeniem.
- Tego nie powiedzieliśmy – Gibon podpierając się o
przyjaciół wstała z podłogi. – Ale przenieśmy tę rozmowę do salonu, bo Matka
Polka nie może siedzieć na niewygodnej posadzce. Znacznie bardziej woli kanapę
w salonie.
- Matka Polka? – Ruda rzuciła jej rozbawione spojrzenie. –
Masz tylko dwójkę dzieci.
- To i tak więcej niż wasza trójka razem wzięta.
Spotkanie przeniosło się do
salonu. Gdy tam się pojawili nie mogło obejść się bez parzenia kawy oraz
poszukiwania czegoś słodkiego we wszystkich kuchennych szafkach. Dopiero
później każdy rozsiadł się na swoim ulubionym miejscu i mogli rozmawiać.
- To powiedz co sprawiło, że zmieniłaś zakończenie – Ruda
posłała Basi spojrzenie, którego często używała, gdy któryś z jej uczniów nie
zrobił zadania domowego. – Przecież finał był wspaniały.
- I miał piękne przesłanie – dodał Gibon. – O wiele ładniej
brzmi, że najważniejszy w życiu jest drugi człowiek. I to nie ważne czy to
przyjaciel, brat czy mąż.
- Bo z tego co teraz napisałaś wynika, że na rodzinie się
zawiedziesz, na miłości na pewno też, więc nawet nie próbuj wchodzić w
jakikolwiek związek. Najlepiej trzymać się przyjaciół i to nawet tych, których
dopiero poznałeś. – Michał kontynuował wywód.
- I nasze pytanie jest, dlaczego taką podjęłaś decyzję? –
Zakończyła Gosia i cała trójka wlepiła w Basię pytające spojrzenie.
- Po prostu chciałam, żeby to wyszło wiarygodnie. – Artystka
czuła się jakby była wyrwana do odpowiedzi.
- Ale przecież nie zawsze tak jest. Można przecież mieć to
wszystko. – Powiedziała Gabrysia.
- Masz jakieś przykłady?
- Mogę ci podać nawet dwa z twojego najbliższego otoczenia.
– Dołączyła się Ruda.
- Słucham…
- Po pierwsze twoja siostra… Matka jest dla niej dużym
wsparciem, sama nie raz o tym mówiłaś, ma grono wiernych przyjaciółek i męża na
dodatek.
- Jest wyjątek, a kto jeszcze?
- Na przykład taki nasz kochany Gibon. Z rodziną zawsze w
dobrych relacjach…
- Potwierdzam – dołączyła się Gabrysia. – Mamusia z tatusiem sami się zgłosili do
opieki nad maluchami, żebym mogła do was przyjść.
- Ma męża, który świata poza nią nie widzi…
- Teraz dzieci trochę go przysłaniają, ale cóż…
- A my też jesteśmy niczego sobie. I co można?
- No można - Basia niechętnie przystała na ich argumenty.
- To, że nie umiesz dogadać się z rodziną i miałaś jedno
nieudane małżeństwo nie sprawia, że wszyscy tak mają – dodał Michał. – A
musical powinien przyjmować bardziej optymistyczną wersję, a nie malować
wszystko w czarnych barwach.
W pokoju zrobiła się cisza. Basia
zaczęła się zastanawiać czy to na pewno był dobry pomysł, aby zmieniać
zakończenie. Ostatnio nie była jednak w nastroju do szczęśliwych zakończeń.
- Ale czekaj, czekaj… - Rudą nagle natchnęło. – Coś się
musiało ostatnio zmienić. Przecież jeszcze miesiąc temu zakończenie było
pozytywne. Mów co ci leży na sercu.
- Przecież nic mi nie jest – Basia przewróciła oczami.
- Ktoś musiał złamać jej ostatnio serce – Gabrysia
powiedziała bardziej do Gosi niż do reszty. – Albo skruszyć jej skorupę, w
której przesiaduje od czasu rozwodu.
- Racja, przecież rodzina się nie zmieniła. A Błażej jeszcze
miesiąc temu był cudownym mężczyzną. – Ruda pochyliła się w stronę
przyjaciółki. Wspólna rozmowa zmieniła się w szybką wymianę poglądów między
Gabrysią a Gosią, gdzie tylko poszczególne słowa docierały do reszty.
- Nie wierzę, że wpływ na treść mogły mieć problemy w pracy.
- Musiało się więc wydarzyć coś o czym nie wiemy.
- Trzeba to z niej jakoś wyciągnąć. – Dziewczyny spojrzały
równocześnie na Basię i przyłapały ją jak wymieniała z Michałem przerażone spojrzenie.
- Czekaj…, kiedy było wesele Natalii?
- Będzie z pięć, sześć tygodni…
- Nie uważasz, że od tego czasu coś się między nimi popsuło?
- W sumie masz chyba rację… Pamiętasz tamtą rozmowę o kluczu
na biurku i chowaniu się w pokoju?
- No tak… do tego dochodzi dzisiejsza odmowa śpiewania…
- I to zmienione zakończenie. Coś musiało się stać.
Dziewczyny z przyciszonej rozmowy
zaczęły stopniowo zaczęły się wypowiadać coraz głośniej im bliżej były
konkluzji. Michał i Basia ze spokojem mogli usłyszeć co mówią. Dziewczyny
umilkły i zawiesiły spojrzenie na pozostałą dwójkę. Przez moment nikt nic nie
mówił. Basia czuła jak jej serce przyspiesza. Zawsze tak się działo jak się
denerwowała. Ale co mogła zrobić? Miała powiedzieć „nie to nie tak, po prostu
mam gorszy okres”? To nie wchodziło w grę, bo zaraz zaczną się dopytywać, a
tego chciała uniknąć. Czekała, więc na ruch z ich strony.
- Coś się stało? – Michał jako pierwszy przerwał ciszę.
- Może ty nam to powiesz? – Gosia natychmiast odpowiedziała
pytaniem. – Co się takiego między wami stało na tym weselu, że Basia zmieniła
swoją wizję?
- Nic się nie stało, co sugerujecie? – Michał wydawał się
być spokojny.
- Będziesz szedł w zaparte? No dobrze, to w takim razie może
Basia nam powie o co chodzi?
- O nic. Naprawdę nie wiem o co wam chodzi. Czy coś się
musiało stać, żebym mogła zmienić zdanie?
- To nie jest taka zwykła zmiana zdania w stylu wyboru bułka
czy chleb. To jest zmiana w zachowaniu w stosunku do niektórych osób. To jest
zmiana poglądów w stylu to mi się na pewno nie uda, więc nie będę próbować. W
tym przypadku coś musiało się stać. To się nie zmienia od tak.
- Poczekaj, nie naciskaj tak bardzo – tym razem odezwała się
Gabrysia łapiąc spojrzenia, które wymieniali Basia z Michałem.
- Że co? Przecież byłaś tego samego zdania.
- Myślę, że oni tego jeszcze nie obgadali między sobą. Jak
oni to zrobią to dopiero możemy zrobić interwencję.
- Niech ci będzie – powiedziała Ruda po chwili wahania. I
zwróciła się do pary przyjaciół – Teraz obgadacie sobie to co tam się stało i
nie chcecie nam powiedzieć. My wychodzimy i następnym razem wszystko ma wrócić
do normy.
Dziewczyny zebrały swoje rzeczy i
opuściły mieszkanie Basi. Dziewczyna zaczęła zbierać naczynia. Słyszała za sobą
kroki Michała i w duchu przygotowywała sobie co mu powie.
- Nie może tak być – mężczyzna odezwał się jako pierwszy.
- Nie wiem o co ci chodzi – odpowiedziała nie odwracając się
do niego.
- Dobrze wiesz tylko nie chcesz się do tego przyznać.
Basia milczała udając, że myje
talerz. Michał podszedł do niej, złapał za łokieć i odwrócił do siebie.
- Czy możesz chociaż na mnie spojrzeć, skoro rozmawiamy?
- Myślę, że już wszystko sobie wyjaśniliśmy i nie ma powodu,
aby omawiać to jeszcze raz. Możesz, więc już iść, bo nie usłyszysz ode mnie nic
nowego.
- Wszystko wyjaśniliśmy? Wypowiedziałaś oświadczenie i ja
musiałem się do tego zastosować. To nie jest rozmowa. Nie chcesz poznać co
druga osoba ma ci na ten temat do powiedzenia?
- Pokazać ci, gdzie zostawiłeś kurtkę?
- Wyrzucasz mnie z domu? – Rozczarowanie było bardzo
widoczne na jego twarzy. – Żebyś później tego nie żałowała.
Odwrócił się na pięcie, wziął z
korytarza swoją kurtkę i wyszedł trzaskając drzwiami.
Komentarze
Prześlij komentarz