Rozdział 4


 

Chyba się przesłyszała. Kiedy ostatnio usłyszała od matki pytanie jak się czuje? Musiała naprawdę źle wyglądać, skoro jej rodzicielka zainteresowała się jej samopoczuciem. Basia siedziała w rodzinnej kuchni i kawą popijała ciasto drożdżowe z truskawkami. Była to specjalność gospodyni, która zawsze przezornie mroziła dużą część zbiorów. Placek jak zwykle polany był truskawkowym lukrem i smakował wyśmienicie.

- Chyba się zwolnię z tej pracy – odpowiedziała po chwili wahania po raz pierwszy werbalizując to, co od dawna chodziło jej po głowie. – Ja już nie wytrzymuję nerwowo.

- Co się tam takiego stało? -  Matka Basi usiadła naprzeciwko niej i z zainteresowaniem wpatrywała się w córkę.

- Dyrektor się nade mną znęca. Wyznacza mi cel, który jest mało prawdopodobny do osiągnięcia, a gdy zbliżam się w jego okolice, to nagle on wzrasta dwukrotnie. A poza tym wydaje mi się, że niektóre rzeczy dzieją się za moimi plecami. Jestem kierownikiem działu, a moi pracownicy dostają informację drogą, która pomija mój udział. No i dochodzi do tego grożenie mi zwolnieniem w obecności mojego zespołu.

Z każdym wypowiedzianym słowem Basia czuła się jakby ktoś zrzucał ciężar z jej barków. Dawno nie czuła się tak po rozmowie z matką. Zazwyczaj „odciążali ją” jej przyjaciele. Jej mama z uwagą słuchała wszystkiego co miała do powiedzenia.

- I dlatego chcesz się zwolnić?

Basia przygotowała się na pogawędkę w stylu „nie tak cię wychowałam”. Że powinnaś być twarda, a nie poddawać się przy pierwszej okazji. Chowanie głowy w piasek nie jest dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji i powinnaś udowodnić, że możesz spełnić te oczekiwania. Powinnaś znaleźć jakiś sposób i pokazać wszystkim niedowiarkom, że jak się chce to można osiągnąć wszystko. Takich słów się spodziewała. Może wtedy rozważyłaby, czy zostać w firmie. Słowa matki ją jednak zaskoczyły.

- I chcesz mi odebrać zniżki?

- Nic ci nie chcę odbierać – Basi zaskoczenie znacznie wpłynęło na ton jej głosu.

- Jedyna korzyść jaką mi przynosisz i ty mi tak po prostu chcesz ją odebrać?

- Mamo, tu nie chodzi o twoje kosmetyki tylko o moje życie.

- Tylko ja i ja. Myślisz tylko o sobie.

- Ktoś musi, skoro właśni rodzice o mnie nie myślą. – Dodała pod nosem.

- I co będziesz robiła? Wyjdziesz na ulicę?

- Jest wiele rzeczy, które mogę robić. Mogę uczyć polskiego, mogę uczyć muzyki czy prowadzić lekcje grania na pianinie czy na skrzypcach co i tak już robię od pewnego czasu. Albo pracować w każdej innej firmie tylko nie tej. Coś sobie znajdę. A nawet jeśli nie, to będę grała na ulicy, może coś mi wpadnie.

- Żebyś tylko nie przybiegała z krzykiem, że potrzebujesz pieniędzy.

- Czy kiedykolwiek przychodziłam do was po pożyczkę?! – Rozczarowanie Basi zamieniło się już w oburzenie. – Jakbyś nie zauważyła od czasu ślubu i mojej wyprowadzki stąd jestem samowystarczalna. Ile to już będzie lat? Niedługo chyba będzie już dziesięć. Nawet, gdy cały świat mi się na głowę zawalił nie chciałam od was nic. A ty mi śmiesz twierdzić, że w takiej sytuacji jak zmiana, powtarzam zmiana, a nie utrata pracy, będę przychodzić do was po pieniądze. Za kogo ty mnie masz?

- Jak ty się odzywasz do własnej matki?

- Przepraszam, za kogo ty mnie masz, mamo? – Basia wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo.

- Zawiodłam się na Tobie, córko. Dlaczego ty nie możesz być taka jak twoja siostra? Z nią nie ma żadnego problemu.

Tego dla Basi było za wiele. Nienawidziła być porównywana do młodszej siostry, bo zawsze to ona była tą gorszą, słabszą, mniej ważną. Cisnęło się jej na usta już pytania jakie są z nią problemy. Zmiana pracy miała być tym problemem? Przecież to było normalne w dzisiejszym świecie. Rozwód? No cóż, nie umiała sobie dobrać partnera. Ale ten problem rozwiązała. Bez pomocy ze strony matki. Natalia była dopiero miesiąc po ślubie. Niech najpierw dotrwa w małżeństwie tyle ile ona, tj. pół roku, aby mogła być porównywana. A może dla rodzicielki kłopotem był fakt, że straciła dziecko? Dla Basi to nie był problem, lecz tragedia. Ale jej lekarz powiedział, że przy tak silnym stresie jaki wtedy odczuwała nie było szans, aby utrzymała ciążę. Po ośmiu latach czuła, że stanęła znowu na nogi. Nikt nie musiał jej tego wytykać i to w taki sposób.

Powstrzymała się jednak od szorstkich odpowiedzi. Najchętniej wsiadłaby w samochód i pojechała do domu. W jej stanie jednak było duże prawdopodobieństwo, że spowodowałaby wypadek. Zamiast tego wyszła do ogrodu, gdzie jej ojciec od dwudziestu lat prowadził sad. Już jako dziecko lubiła przechadzać się alejkami i raz po raz sięgać po owoce. Teraz gałęzie uginały się pod ciężarem gruszek. Sięgnęła po jedną i zajadając ze smakiem ruszyła w głąb sadu. Starała się nie myśleć o tym, co przed chwilą usłyszała. Musiała się uspokoić. Usiadła na ławeczce, która znajdowała się dokładnie pośrodku sadu i wystawiła twarz na ostatnie promyki jesiennego słońca. Chłodny wiatr delikatnie muskał jej twarz i Basia czuła jak cała złość z niej spływa.

- Powinnaś zrobić co uważasz za słuszne i nie przejmować się tym co mówi matka. – Basia rozpoznała głos ojca, który usiadł obok niej. – Jeśli gdzieś indziej będzie ci lepiej, to idź tam. A matka się do tego przyzwyczai.

- Tak myślisz? Ale czy ona za każdym razem musi mi robić awanturę, gdy coś idzie nie po jej myśli? I czy za każdym razem muszę być porównywana do Natalii, która w jej oczach jest idealną córką?

- Natalia idzie drogą, którą matka chciała żebyście poszły.

- Czyli?

- Wzorowa uczennica uczęszczająca do klubu sportowego i przynosząca do domu kolejne medale. Studia prawnicze i piękny ślub przed trzydziestką. Ty miałaś zostać lekarzem.

- A tu zwykła polonistka pracująca w sprzedaży. W dodatku z popapranym życiem uczuciowym. Czyli jestem rozczarowaniem, tak?

- Nie – ojciec uśmiechnął się. – Po prostu wystajesz poza schemat. Twoja mama nie rozumie cię. Jak dziecko woli siedzieć w domu i przez dwie godziny grać na skrzypcach zamiast iść biegać na dworze? Dlaczego zamiast iść do kina czy parku woli siedzieć za kulisami w teatrze? Nie każdy potrafi zrozumieć artystę. Jesteś jak twoja babcia, a moja mama. Ona grała na wiolonczeli. Potrafiła siedzieć przy niej cały dzień. Żałuję, że nie doczekała się, aż zaczęłaś grać. Mogłybyście razem tworzyć piękne duety. Na pewno byłaby z ciebie bardzo dumna. Ja też jestem.

- Ale nie pozwoliliście mi dalej uczęszczać do szkoły muzycznej.

- Nie mieliśmy tyle pieniędzy, aby obie córki mogły uczęszczać na zajęcia dodatkowe. Wybraliśmy, że Natalia dalej będzie chodzić na treningi. Matka myślała, że to cię zmusi do trenowania jakiegoś sportu. Ja natomiast byłem przekonany, że miłość do muzyki jest u ciebie tak mocno zakorzeniona, że to cię nie powstrzyma. Mam nadzieję, że się nie myliłem. Uwielbiałem słuchać, jak grałaś w otwartym oknie. Od razu mi się lepiej pracowało. Grywasz jeszcze czasami, prawda?

Basia była zaskoczona tym co powiedział jej ojciec. Nigdy, gdy była dzieckiem nie powiedział, że podobała mu się jej gra. A tym bardziej nie spodziewała się, że lubił przy niej pracować. O babci też dopiero teraz się dowiedziała. Wcześniej mówiono tylko, że to pewnie po niej „odziedziczyła” muzykalność. Kobieta opowiedziała mu po krótce jak przygotowała sobie „muzyczny” pokój, aby mogła spokojnie grać nie przeszkadzając przy tym sąsiadom. Wspomniała również o jej próbach komponowania i reakcjach jej przyjaciół na nie.

Ojcu wyraźnie spadł kamień z serca. Wyglądało tak jakby cały czas się martwił, czy jej ośmioletnia nauka w szkole muzycznej nie poszła w las. Do domu wróciła w lepszym nastroju. Myśl, że jest w domu ktoś kto rozumiał ją była pocieszająca. Widziała też, że będzie miała wsparcie nie tylko w przyjaciołach, kiedy będzie musiała opuścić Dev Natural. I to nie ważne czy z własnej woli czy też nie.

Komentarze