Rozdział 15


 

Ciekawe, która jest godzina. Pomyślała Didi nie otwierając oczu. Od jakiegoś czasu promienie słońca padały jej na twarz. Nie chciało jej się jednak wstać i zasunąć zasłon. Leżała, więc tak rozważając czy może pozwolić sobie na jeszcze trochę snu. W dodatku nie wiedziała, gdzie jest. Ostatnie co pamiętała to podróż z Marcinem po ulicach Warszawy w poszukiwaniu jego babci. Później odwieźli ją do domu, mieli jechać do hotelu, ale dziewczyna nie pamiętała, czy dotarli do niego. Po prostu urywał jej się film. „Czy byłam pijana?” zadawała sobie pytanie.

- Raczej nie – odpowiedziała w duchu. – Wczoraj na imprezie nie było przecież alkoholu. A poza tym czuję się dobrze. Głowa mnie nie boli ani w niej nie szumi. Tylko gdzie ja jestem?

Wrodzona ciekawość świata skłoniła ją do otwarcia oczu. Rozejrzała się po pomieszczeniu i zaskoczona stwierdziła, że znajduje się w swoim hotelowym pokoju. W dodatku nie była sama. Na krzesełku bowiem drzemał Marcin. Gdy dziewczyna wstała obudził się.

- Która godzina? –stęknął.

- Dziesiąta, ale śpij, śpij nie przeszkadzaj sobie. Jak chcesz to możesz położyć się na łóżku, bo ja i tak wychodzę.

- Gdzie idziesz?

- Do studia. Czy ty całą noc spałeś na tym krzesełku?

- Nie opłacało mi się wracać do domu.

Mężczyzna nie skorzystał z oferty dziewczyny i już po chwili spożywali razem śniadanie. Zaoferował także, że ją podwiezie. Dziewczyna musiała być w studiu, ponieważ miała dowiedzieć się więcej o czekającym ją w najbliższą niedzielę finale.

Sala, gdzie wczoraj siedzieli przed występem, bardzo się zmieniła. Zniknęły ekrany telewizorów, które wisiały na każdej ścianie. Na podłodze pojawił się dywan, a skórzana sofa zastąpiła rząd krzeseł. Gdy Didi przyszła były tylko dwie osoby. Kolejne dochodziły w ciągu piętnastu minut. A gdy wszedł do sali Łukasz, wszyscy byli już na miejscu.

Dziennikarz krótko wytłumaczył, na czym będzie polegał kolejny etap. System oceniania i śpiewania był taki sam jak wcześniej. Różnica polegała na tym, że piosenki, które wykonywali były autorstwa jurorów. W dodatku autor wykonywanej piosenki może przydzielić każdemu ze śpiewających po trzy punkty. Zależy to tylko od tego, czy przekona go ich wykonanie utworu. Uczestnicy również wybierali sami, którą piosenkę i z kim śpiewają. Mieli tydzień, aby się przygotować.

- Do dyspozycji macie trzy sale, gdzie możecie ćwiczyć od 7:00 do 19:00. A teraz was zostawiam i omówcie sobie szczegóły występów. Powodzenia.

Po tych słowach Łukasz wyszedł. Początkowo postanowili się lepiej poznać. W końcu przez najbliższy tydzień mieli spędzać ze sobą całe dnie. Oprócz Didi w gronie finalistów znalazły się trzy kobiety i dwóch mężczyzn: Krysia, Dagmara, Martyna, Krzysztof i Dawid. Ustalanie programu zaczęli od wybrania kto z kim śpiewa czyją piosenkę. Poszło im dosyć sprawnie. Podzielili się od razu, także kiedy ćwiczą.

Salka do ćwiczeń była prawie pusta. Nie licząc stojących na środku dwóch mikrofonów i laptopa, z którego mogli puszczać muzykę. Jedna ze ścian była złożona z samych luster. Mogli więc kontrolować, jak wyglądają przy wykonaniu tej piosenki. Grafik prób mieli tak ustawiony, że wykorzystywali cały czas jaki mogli przebywać w salkach. Codziennie także każdy ćwiczył wszystkie piosenki.

Didi od siódmej szlifowała utwór Kasi razem z Martyną. Dziewczyna pochodziła z Wrocławia, gdzie pracowała jako fryzjerka. Jak sama przyznała ta piosenka nie pasowała do niej. Próbę zaczynały od kawki, aby w ogóle mogły wydobyć z siebie jakiś dźwięk. Po półtorej godziny ćwiczyła już z młodym studentem muzykologii energetyczną piosenkę zespołu Blue birds. Chłopak był bardzo kontaktowy i dobrze się razem bawili. Wymyślili już na pierwszej próbie w jaki sposób się zaprezentują, aby było efektownie. Z racji, że mieli utwór opisujący skargę anioła, którego podopieczny nie słucha go, postanowili, że dziewczyna przebierze się za bohaterkę tekstu. Dawid natomiast miał być ignorującym wszelkie dobre rady mężczyzną, który musi wszystko sprawdzić na własnej skórze. Mieli tylko nadzieję, że takie wykonanie przypadnie Asi do gustu.

- Mam nadzieję, że nasze jury nie będzie nas surowo oceniać - powiedział Krzysztof, gdy podczas przerwy obiadowej rozmawiali o przygotowaniach. – Przecież to jest bardzo trudno śpiewać piosenkę przy jej twórcy.

- A w dodatku mamy ich jeszcze zachwycić – dołączyła Martyna.

- Wątpię, aby ktoś z nas dostał trzy punkty za wykonanie jakiejkolwiek piosenki – stwierdził Dawid. – Wiadomo przecież, że są przywiązani do swojej własnej wersji. W dodatku mają pewnie co do nas jakieś oczekiwania, które trudno będzie spełnić.

- A ja uważam, że powinniśmy zaśpiewać po prostu jak umiemy najlepiej bez próby wymyślania jak można zdobyć trzy punkty – podsumowała Didi.

Podczas jednego z takich wspólnych obiadów odwiedził ich dziennikarz lokalnej gazety. Chciał przeprowadzić z każdym wywiad, ponieważ planowali zrobić cykl artykułów o finalistach najnowszego programu muzycznego, który szybko zdobył dużą popularność. Wszyscy chętnie się zgodzili. Miał to być mały odpoczynek w tym przepełnionym śpiewaniem dniu. Na pierwszy ogień poszła Didi. W sumie to sama się zgłosiła. Lubiła być pionierem w różnych dziedzinach. Wywiad odbywał się w jednej z salek treningowych. Podczas, gdy dziewczyna udzielała wyczerpujących odpowiedzi reszta dalej ciężko trenowała.

Usiedli na podłodze, a reporter położył między nimi dyktafon.

-Rozmowa z Dionią Dzielską, finalistką „Bitwy na wysokie c”. Witam cię Dioniu – rozpoczął mężczyzna.

- Dzień dobry.

- Już w niedzielę będziemy mogli podziwiać cię w finale „Bitwy na wysokie c”. Powiedz co byś zrobiła, gdybyś wygrała?

- Hm… to bardzo trudne pytanie. W sumie to nie zastanawiałam się nad tym.

-Przypomnijmy, że nagrodą jest nagranie płyty razem z jednym z sędziów oraz dodatkowo nagroda pieniężna.

-To jest bardzo prestiżowa nagroda. Przyznam się szczerze, że jako dziecko marzyłam o tym, aby zaśpiewać na scenie z kimś sławnym. A co dopiero nagrać płytę.  Ale jak mówiłam wcześniej, nie zastanawiałam się jeszcze kogo zaprosiłabym do współpracy przy nagraniu debiutanckiego krążka. Dla mnie na razie liczy się to, że muszę zaśpiewać pięć różnych piosenek.

-Jak już nawiązujemy do tego tematu, to co będziecie wykonywali w najbliższym odcinku?

-Teraz to dopiero mamy trudno. Śpiewamy w parach piosenki napisane przez sędziów.

-Dlaczego uważasz, że to takie trudne?

- Ponieważ każdy z sędziów będzie porównywał nasze wykonanie do siebie. Może się przecież zdarzyć, że zinterpretujemy daną piosenkę w zupełnie inny sposób od jej twórcy, co nie będzie się jemu podobało.

- Każdy wasz wstęp to taka jakby bitwa. Jak ty do tego podchodzisz? Mówisz sobie muszę wygrać? Masz jakieś chwyty, żeby znokautować przeciwników?

- Po pierwsze nie mówię sobie, że muszę wygrać za wszelką cenę. Traktuje te występy jak zabawę, a nie jak rywalizację. Będzie co będzie. W tym programie trzeba umieć pokonać głosem, a nie jakimiś sztuczkami technicznymi. Jakby to wyglądało gdybym podczas występu zaczęła nagle tupać, żeby zagłuszyć przeciwnika lub wybić go z rytmu. To zachowanie świadczyłoby tylko, że nie dorosłam do tego, aby zaistnieć na rynku muzycznym. Przecież to pokazuje, że nie potrafię znieść konkurencji, że nie potrafię udowodnić, że jestem od niej lepsza. Muszę się uciekać do jakiś sztuczek, czekać na jakieś potknięcie, aby później z zimną krwią je wykorzystać. Dlatego ustaliliśmy, że nie będziemy przeszkadzać sobie podczas występów, a co więcej teraz staramy się przygotować takie show, żeby miło było nas słuchać i oglądać. Chcemy, żeby to było atrakcyjne. Aby każdy mógł powiedzieć, że cieszy się, że mógł to oglądać, a nie uważać za stratę czasu.

- Zostały wam jeszcze trzy dni do nagrań. Powiedz mi jeszcze jak wyglądają wasze przygotowania?

- Pracujemy od rana do wieczora. Ćwiczymy każdą z piosenek miliony razy, aby móc dobrze zaprezentować się w finale. W sobotę mamy także próbę z orkiestrą. Musimy się z nią zgrać.

- Dziękuję ci bardzo za wyczerpujące odpowiedzi.

- Dziękuję.

- I życzę powodzenia w ostatnim etapie.

Mężczyzna wyłączył dyktafon i powiedział, że przewiduje wydrukowanie tego wywiadu w czwartek. Przedtem da dziewczynie ten materiał, aby mogła go przeczytać i poprawić jakby coś jej nie pasowało.

 Próby dalej trwały. Następny utwór dziewczyna trenowała z Krzyśkiem, wesołym barmanem z Nowego Sącza. Wykonywali razem rockowy utwór autorstwa Wiktorii. Mieli przy tym dużo zabawy, bowiem mężczyzna przywoływał anegdotki z pracy. Od jakiegoś czasu w jego barze zainstalowano program karaoke i opowiadał o wykonaniach utworów podobnych do ich występu. Bardzo szybko opanowali tekst i mogli tylko dopracowywać szczegóły. Więcej trudności miały razem z panią Krysią. Przypadł im bowiem utwór należący do repertuaru Damiana, który reprezentował hip – hop. Kobieta, która na co dzień zapowiadała pociągi w Krakowie, miała trudności z nadążeniem przy śpiewaniu. Mężczyzna w tym utworze śpiewał w zawrotnym tempie. Podobny problem Didi miała przy ostatniej piosence. Była ona autorstwa Kacpra. Na nieszczęście dla dziewczyny był to jazz i to w dodatku bardzo wolny. Dlatego dziewczyna często śpiewała za szybko, gdyż była przyzwyczajona do żywszych piosenek i ciężko było się jej przestawić. Natomiast jej partnerka radziła sobie wyśmienicie. Była to uczennica liceum, która na co dzień śpiewała w zespole wykonującą podobną muzykę. Być może dlatego w tym repertuarze czuła się jak ryba w wodzie.

- Wiecie co, wpadłem ostatnio na świetny pomysł – powiedział pewnego razu Dawid, gdy opuszczali już budynek telewizji. – Co powiecie na to, aby zaskoczyć wszystkich podczas finału?

- Co przez to rozumiesz? – zapytała Martyna.

- Planuję taką niespodziankę na wejście, ale żeby wyszło potrzebuje waszej pomocy.

- Zaskoczymy wszystkich nie pojawiając się na nagraniu – powiedziała ze śmiechem Didi.

- To dopiero byłoby zaskoczenie… - dołączył się Krzysiek.

- Nie o to mi chodzi. Chcę raczej uatrakcyjnić nasze wejście.

- Czyli z ucieczki nici – powiedziała Dionia udając zawiść. – A już myślałam, że nie będę musiała wykonywać tego okropnego jazzu, który kompletnie mi nie idzie. Ale dosyć o mnie, opowiadaj co chciałbyś wprowadzić.

- Ale muszę mieć zgodę wszystkich osób, bo inaczej to nie wyjdzie.

Po krótkim namyśle wszyscy wyrazili zgodę. I już po chwili wszyscy jechali do domu studenta, aby omówić plan działania.

Komentarze